PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=852722}

Dziewczynka z Parku Igieł

Platzspitzbaby
6,7 786
ocen
6,7 10 1 786
Dziewczynka z Parku Igieł
powrót do forum filmu Dziewczynka z Parku Igieł

Widziałem już kilka lepiej i ciekawiej opowiedzianych historii na ten temat (jak choćby "Dawka szczęścia" czy "Pozwol mi upaść"). Ten obraz jakoś nieszczególnie przykuł moją uwagę, poza tym fabuła, nawet jesli oparta na faktach, to chyba w sposob bardzo niezobowiązujący. Mówiąc szczerze nie wydaje mi się możliwe, żeby taka historia mogła się wydarzyć dwadzieścia kilka lat temu w tak wysoko rozwinietym kraju, jakim jest Szwajcaria. Nieudolność systemu opieki społecznej w tym filmie jest porażająca, a czekanie na "zgodę" dziecka w kontekście jego przyszłości niewiarygodne.
Ale nawet abstrahując od realności scenariusza, film przynajmniej w moim odbiorze, nie wywołał większych emocji, choć przecież nie jestem typem niewrażliwym na krzywdę innych, a w szczególności dziecka.

ocenił(a) film na 6
Stefan_Zyskowski

Też mam wrażenie, że twórcy poszli trochę na skróty, podbijając sztucznie akcję nie do końca realnymi rozwiązaniami fabularnymi. W niemieckiej Wikipedii przeczytać można, że film był ogólnie doceniany za dobre oddanie realiów, ale wątek skandalicznej bierności opieki społecznej uznano za trudny do wyobrażenia w rzeczywistości.

Wielu recenzentów krzywi się też na wymyślonego przyjaciela bohaterki, który sprawia wrażenie wyjętego z innej bajki i, choć niechętnie, się z nimi zgadzam. Wyimaginowany kumpel jest tu wklejony na siłę i właściwie zupełnie niepotrzebnie, bo nijak nie wpływa na rozwój wydarzeń.

Mną także emocjonalnie film nie wstrząsnął tak, jak powinien, choć skłamałabym twierdząc, że oglądałam go całkowicie obojętnie.

użytkownik usunięty
mucha_nie_siada

To trochę dziwne, że los tej dziewczynki Toba nie wstrząsnął...

ocenił(a) film na 6

Napisałam, że nie wstrząsnął mną film, a nie los dziecka. Choć na pozór są to twierdzenia równoznaczne, w rzeczywistości tak nie jest. Gdyby o sile emocjonalnej filmu decydował sam temat, teoretycznie widzem powinna wstrząsać dowolna produkcja, w której ktoś umiera, a tak przecież nie jest.

użytkownik usunięty
mucha_nie_siada

Jednak film pokazuje los dziecka w sposób realistyczny i prawdopodobny, nie jak śmierć entego przeciwnika u marvela... Chodzi o sposób przekazu, dowolne produkcje różnią się znacznie pod tym względem, więc uogólnienie nie na miejscu.

użytkownik usunięty
Stefan_Zyskowski

A w polskim prawie to niby jak jest? Nieważne co i jak, dziecko i tak musi trafić do matki. W opiece społecznej nie ma niczego dziwnego. To jest jak wszędzie instytucja, a że kraj bardziej rozwinięty? To liczy się ze zdaniem dziecka! Proste? Proste. Dziecko widocznie w Szwajcarii jest pełnoprawnym człowiekiem, którego opinia się liczy.

ocenił(a) film na 5

Chyba nie do konca masz racje. W przypadku niewydolnosci wychowawczej obojga rodziców dziecko jest przejmowane przez opiekę społeczną (czyli rodzicom są niejako z urzędu odbierane prawa do opieki nad dzieckiem). Nie robi się tego od razu, ale w prztpadku takich zabiedbań jak te ukazane w filmie z pewnością tak by się stało. Ocztwiście w opiece społecznej też pracują ludzie, lepsi i gorsi, więc pewnie i u nas mogłoby sie tak zdarzyć i na pewno się zdarza. Co do uwzględniania opinii dziecka, oczywiście sie tak dzieje, ale znając trochę psychologię dziecka wiadomo, że będzie chciało być przy matce bez względu na wszystko. Jednak rolą opieki społecznej jest właśnie ocena wydolności wychowawczej rodziców i ewentualna pomoc dziecku. Działa to czasami na szkode rodziców, którym te prawa odbierane są zbyt szybko i wtedy dzieje się prawdziwa tragedia.
W tym filmie mamy do czynienia z wyjątkową opieszałością urzędniczą i tyle. A jeśli wydaje Ci się, że Szwajcaria jest krajem aż tak daleko posuniętych swobód obywatelskich to jesteś w błędzie. Bo ti w tej samej Szwajcarii jeszcze do lat 70-tych nieobyczajne zachowania karano poprawczakiem dla młodych, a rodziny były pod stałym nadzorem "stróżów moralności", najczęściej pod postacią miejscowych pastorów lub przedstawicieli władz. Zatem ingerencja państwa w prywatne sprawy obywateli była znacząca. Polecam film "Lina" z 2016 roku.

użytkownik usunięty
Stefan_Zyskowski

Być może się mylę, ale próbuję zrozumieć reżysera, który w końcu na pewno wiedział, co kręci. Ojciec tez był narkomanem, wiec sprawa jakby się równoważyła. W filmie matka oszukiwała opiekę społeczną, więc zaniedbania były tuszowane i tylko jedno wyszło na jaw, a jedno, to nie ciągłość. Poza tym rodzina Sandrine brała udział w akcji opieki społecznej, mającą na celu uspołecznienie bywalców parku narkomanów, wiec opieka strzeliłaby sobie w stopę, przyznając się do porażki, zatem postawiła na pozory. Film najwyraźniej krytykuje tę postawę. Powtarzam, że nie znam przepisów prawnych Szwajcarii, zakładam, ze Ty też ich nie znasz. Ale abstrahując od tego, film pokazuje w bardzo realistyczny sposób tragiczne położenie dziecka. Być może pasywna postawa opieki w filmie miała na celu pokazanie braku wyjścia dla takich osób jak Mia? Nie zakładam, że reżyser był kretynem, jak to łatwo przychodzi sugerować oceniającym na filmwebie w wielu miejscach, które odwiedzam. W końcu ten film nie jest uesańskim plastikiem o super bohaterach. I jest oparty na książce, która jest parta na faktach. Wystarczy poczytać reportaże Kopińskiej, żeby odkryć, jak wielem absurdów trudnych do uwierzenia bywa u nas, w naszych realiach. Zatem dlaczego w realiach szwajcarskich nie miałoby to mieć miejsca? Wolałbym o A o kodyfikacji w Szwajcarii wolałbym dowiedzieć się z odpowiednich paragrafów, a nie z innego filmu. No i lata 60-te, to nie lata 90-te, przez 30 lat wiele się może zmienić. Widzę, że przez ten drobny szczegół przestała być dla Ciebie ważna sytuacja dziewczynki. Ja bym przymknął na niego oko, ponieważ jej sytuacja jest o wiele bardziej istotna od kwestii, czy opieka mogła, czy nie mogła... Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 6

Daleka jestem od twierdzenia, że reżyser był kretynem, a scenarzysta nie miał pojęcia o realiach prawnych Szwajcarii lat 90. Zakładam jednak, że wątek bezczynności opieki socjalnej miał na celu wyjaśnienie, czemu bohaterka, mimo że ma poza wychowawczo niewydolną matką zatroskanego jej losem ojca, pozostaje pod pieczą osoby do jej sprawowania niezdolnej. Przy tym twórcy wzdragali się najwyraźniej oskarżyć wprost systemu o obojętność (można przecież było wprowadzić postać pracownika socjalnego, którego los dziecka po prostu nie obchodzi; tacy ludzie wszędzie się zdarzają), więc wymyślili zgrabne na pozór obejście problemu. Tyle tylko, że wyjaśnienie to jest w moim odczuciu naciągane i niewiarygodne.

To prawda, że system okazuje się zawodny, zwłaszcza tam, gdzie górę bierze ideologia. Można dyskutować, czy lepszym rozwiązaniem jest stanowisko np. Szwecji, która przede wszystkim, wręcz do przesady dba o "dobro dziecka", czy Polski, której władze naciskają na zachowanie "spójności rodzin" nawet kosztem bezpieczeństwa nieletnich, czego efektem bywają zakatowane na śmierć kilkulatki i bezsilni pracownicy opieki społecznej, którzy przecież tylko trzymają się systemowych wytycznych. Każda krańcowość skłonna jest do generowania wypaczeń.

Tutaj mamy sytuację sugerującą widzowi, że systemową wytyczną Szwajcarii lat 90. było poszanowanie woli dziecka - filmowy pracownik socjalny mówi przecież wyraźnie, że nic nie może zrobić, póki dziewczynka chce zostać z matką. I to pomimo rozlicznych oznak, że matka dzieckiem zajmować się nie jest w stanie - jak choćby jej próba samobójcza. Istnienie podobnej wytycznej w państwie zachodnim w tak nieodległej przeszłości jest dla mnie wysoce nieprawdopodobne. Raz, że dzieci nie decydują o sobie, choćby dlatego, że nie są do tego gotowe; dwa, że postawa taka prowadziłaby do niebezpiecznych nadużyć (seks z dwunastolatką? Wysoki Sądzie, sama chciała).

Rozumiem, że dla Ciebie ten "drobny szczegół" nie przekreśla filmu, dla mnie jednak czyni go niewiarygodnym, a to utrudnia mi wczucie się w losy bohaterki. Łatwiej jest mi wejść w rzeczywistość całkiem fikcyjną, wręcz baśniową, o ile szanuje ona rządzące nią prawa, niż w przedstawienie "prawdziwych wydarzeń", które mocno kuleje. To prawda, że wątek uzależnienia matki jest tu pokazany mocno i prawdziwie, ale fabularny schemat, w który tę historię próbuje się wcisnąć, niestety, zawodzi. Można to było zrobić inaczej, zamiast iść na skróty. Szkoda.

użytkownik usunięty
mucha_nie_siada

Problem w tym, że Ty uważasz tę sytuacje z opieką społeczną za nieprawdopodobną (nie wiem, na jakiej podstawie, bo samo uważanie to za mało, przedstaw realne dowody, że opieka musiała w konkretnej sytuacji postąpić inaczej, niż to zostało pokazane w filmie), a ja sądzę, ze jest to jak najbardziej prawdopodobne (skoro reżyser tak to pokazał i tak to zostało chyba pokazane w książce, to tak chyba było). Użyłem w końcu kilku argumentów, do których się nie odniosłaś. Matka oszukiwała urząd. Dziecko nie sprawiało wrażenia, że jest jej źle z matką, wręcz przeciwnie, była mocno za nią. Urząd opieki widział kryzys w rodzinie tylko RAZ. Przesadziłaś z tym seksem z nieletnią. Wola dziecka nie jest nieograniczona. Piszemy o konkretnym przypadku. Postawa opieki właśnie świetnie wpisuje się w film, bo pokazuje brak pomocy z zewnątrz dla takich ludzi. Ten film nie jest o opiece społecznej, to tylko epizod na drodze do zatracenia matki wraz z córką. Ostatni scena filmu zresztą udowadnia, że sceny z opieką nie były wymysłem, ponieważ dziecko DECYDUJE i dzwoni do ojca, WYBIERA. Nie wiesz, czy masz dzieci, ale ja mam dwie córki i nieco wiem o rodzinie z dziećmi. Dzieci nie są wyrachowane, kiedy mają pokazać, czy wolą być z tatą czy z mamą, na tym pewnie bazuje w Szwajcarii szanowanie woli dziecka, ponieważ dziecko (nie zastraszone dziecko, ale zastraszone dziecko jest łatwo rozpoznać) szczerze opowie się za tym, co uważa za dobre dla siebie; jeżeli czuje silną więź z matką (a dzieci najczęściej czują silniejszą więź wobec matki), wybierze życie z matką. Nasza dyskusja i związane z nią przemyślenie, jeszcze bardziej mnie utrwalają w tym, że reżyser doskonale i prawdziwie pokazał opiekę, jako instytucję szanującą wolę człowieka (także dziecka), a z drugiej strony jej bezduszność i niemożność wniknięcia w stan rzeczy, łatwość oszukania instytucji i brak motywacji do poznania faktycznej sytuacji. Los bohaterki jest przedstawiony jak najbardziej wiarygodnie, mnie trudno uwierzyć tylko, że ktoś prawdopodobny epizod z opieką tak uparcie uważa za nieprawdopodobny (bo tak uważa, bo tak sobie uznał, bez żadnych dowodów na to, że tak być nie może) i że to może rzutować na jego ocenę tragicznego losu dziecka. To jest nieprawdopodobne, a nie, że opieka szanuje wolę dziecka. Gdyby dziecko chciało zostać z matką i opieka postanowiłaby oddać je wbrew jego woli ojcu, to byłaby przemoc, prawda? Wymagasz przemocy od opieki? Opieka wiedziała, że bierze pod swoje "skrzydła" narkomankę, usunięcie narkomanów z Platzspitz to była akcja na szeroką skalę (ale tez może trudne do uwierzenia, ale policja miała zakaz wstępu i ingerencji w parku, kiedy gromadzili się tam narkomani, rozdawano im igły; gdyby nakręcono o tym film, miałabyś kolejną prawdziwą sytuację, która uznałabyś za nieprawdopodobną!), więc opieka wiedziała, co bierze i z czym ma do czynienia. Pewnie nie miała dowodów, ale raczej naiwnie nie sądziła, że matka rzuciła swój nałóg... Wszystko jest w tym filmie na swoim miejscu i skoro reżyser jest świadomy tego, co robi, to pewnie przedstawił sytuację zgodnie ze stanem faktycznym (przypominam, że film jest oparty na książce opartej na faktach), a że ktoś uważa to za nieprawdopodobne? Ja też za nieprawdopodobne uważam za wydłużanie w Afryce kobiecych szyj obręczami albo powiększanie piersi i ust, a jednak...

ocenił(a) film na 6

Zgadzam się, że zamysł reżysera jest świadomy, ale uważam, że świadomie manipuluje on widzem sprzedając podrasowaną historię.

1. Argument, że film opiera się na książce, a książka na prawdziwych wydarzeniach jest, niestety, słaby, ponieważ ani ja ani Ty nie wiemy, jak historia jest przedstawiona w książce, ani na ile jest ona prawdziwa. Ekranizacje książek często odbiegają i to bardzo od pierwowzoru, a wspomnienia - od prawdy.

2. Zarzucasz mi, że nie odnoszę się do Twoich argumentów. Otóż nie odnoszę się do nich, bo postrzegam je nie jako odwołanie się do konkretnych wydarzeń pokazanych w filmie, ale jako czyste spekulacje (pt. mogło być tak, że...). Na przykład twierdzenie, że opieka dała się nabrać na słodkie oczy mamy, mnie nie przekonuje z prostego powodu - sceny z urzędu jasno pokazują, że pracownicy wiedzą, z kim mają do czynienia. Brak reakcji opieki po próbie samobójczej matki (z przedawkowania!) w takim kraju jak Szwajcaria jest zupełnie dla mnie niewyobrażalny. Indolencja pracowników w tej konkretnej sytuacji obala ostatecznie Twoje twierdzenie, jakoby opieka socjalna pozostawała w stanie błogiej nieświadomości (choć i wcześniejsze wizytacje nie mogły pozostawiać wątpliwości co do warunków, w jakich wychowuje się dziecko).

3. W scenie, w której ojciec próbuje przekonać pracownicę opieki do przyznania mu opieki nad dzieckiem, przedstawiając jasno sytuację w rodzinie, padają słowa "Póki dziewczynka chce zostać z matką, nic nie możemy zrobić". Tego konkretnie zdania, sugerującego, że za urzędniczą decyzją stoi prawo (przyznające w tym względzie dziecku możliwość samostanowienia), nie kupuję.

4. Odnosząc się do twierdzeń z zakresu psychologii i socjologii, które wykraczając poza temat filmowy:

a) Nie chodzi o wyrachowanie czy szczerość dziecka, a fakt, że z racji młodego wieku i braku doświadczenia dzieci dorośli łatwo są je w stanie wykorzystać czy zmanipulować, jak jest i w tym przypadku. Dziewczynka pozostaje z matką, ponieważ jest przekonana, że ta ją kocha i potrzebuje. Kiedy wreszcie pojmuje, że narkotyki są i pozostaną w życiu matki na pierwszym miejscu, zwraca się do ojca.

b) System stosuje przemoc wobec swoich obywateli, również nieletnich. Sama szkoła jest instytucją totalitarną. Jako rodzic też, chcesz czy nie, podejmujesz decyzje, które nie są po myśli Twoich dzieci z tej prostej przyczyny, że rozumiesz, że ich własne wybory będą dla nich w dłuższej perspektywie szkodliwe. Nie w tym rzecz, czy brak uszanowania woli dziecka byłby przemocą, ale czy przedstawiciele państwa reagują na sytuację zagrażającą dziecku, nad którego bezpieczeństwem mają czuwać.

5. Nie Tobie decydować o tym, co uznałabym lub nie za prawdopodobne. Uznaję za prawdopodobne brak ingerencji policji w życie osób dorosłych, jak i obyczaje niepojęte z punktu widzenia człowieka Zachodu. Nie musisz być niegrzeczna/y, by toczyć rzeczową dyskusję.

użytkownik usunięty
mucha_nie_siada

"Zgadzam się, że zamysł reżysera jest świadomy, ale uważam, że świadomie manipuluje on widzem sprzedając podrasowaną historię."
Udowodnij to w końcu. Na razie to jest ciągle Twoje "widzimisię". Reszta bierze się z Twojego fałszywego pojmowania przedstawionej sytuacji, z upartego i bezpodstawnego twierdzenia, że zachowanie opieki jest nieprawdopodobne.

Gdzie Ty widziałaś w tym filmie próbę samobójczą matki? Od kiedy przedawkowanie to próba samobójstwa? Pierwszy raz Twoje stwierdzenie przełknąłem. ale za drugim razem muszę już zareagować

Widzę, że prawdopodobne reakcje opieki uznajesz bez podstaw za nieprawdopodobne, więc w dyskusji ze MNĄ MNIE i tym decydować.

Z dziećmi ja nie podejmuję decyzji, stosuję się do prawa i norm społecznych (obowiązek nauki). Widać teraz wyraźnie, ze nie masz dzieci i nie masz pojęcia o ich zachowaniu, więc nie pisz o rzeczach, o których nie masz pojęcia. Napisałem, że zmanipulowane dzieci można łatwo rozpoznać, a Mia nie była zmanipulowana, a wtedy dzieci są tak jak zwierzęta, nieprzekupne, spontaniczne i szczere. Nie ucz ojca dzieci robić. Z racji wieku, dzieci nie mogą o sobie decydować, ale ich ZACHOWANIE może sugerować o ich losie, może być BRANE POD UWAGĘ. Na takie sprawy składa się wiele czynników, między innymi wola dziecka. Nikt nie mówi, że to JEDYNY czynnik decydujący o wszystkim, ale że to czynnik dający MIARODAJNE WSKAZÓWKI. To nie jest "samostanowienie się dziecka", tylko sugestia, za kim dziecko stoi.
Sama się dyskredytujesz swoim uporem wziętym wyłącznie z "widzimisię", więc nie dziw się, że tracę szacunek. Dyskutowałem już z wieloma zarozumiałymi osobami, które chciały mnie przekonać na temat spraw, o których nie miały pojęcia, a które są moim doświadczeniami od lat.

Fakty, które ignorujesz, są CZĘŚCIĄ FILMU, SĄ W NIM ZAWARTE, więc Twoja wypowiedź: "Otóż nie odnoszę się do nich, bo postrzegam je nie jako odwołanie się do konkretnych wydarzeń pokazanych w filmie, ale jako czyste spekulacje" jest albo demagogią, albo lekceważeniem zawartości filmu. Mam Ci opisać konkretne ujęcia, na które się powołuje, a które Ty ignorujesz? Opieka nie dała się nabrać, jak tendencyjnie piszesz, na "słodkie oczy mamy", ale na wyniki testu analizy moczu, co Ty zignorowałaś, równocześnie transponując na jakieś nie mające miejsca czarowanie oczami. Wróćmy do operowania faktami z filmu (o nic innego się od samego początku nie rozchodzi jako szanowanie przestawionych w filmie faktów w miejsce Twojego "widzimisię".)"Argument, że film opiera się na książce, a książka na prawdziwych wydarzeniach jest, niestety, słaby, ponieważ ani ja ani Ty nie wiemy, jak historia jest przedstawiona w książce, ani na ile jest ona prawdziwa. Ekranizacje książek często odbiegają i to bardzo od pierwowzoru, a wspomnienia - od prawdy."

użytkownik usunięty

I to jest wystarczający powód, żeby nie wierzyć reżyserowi? Dowody proszę, że reżyser zmienił treść książki. Polskie prawo mówi, że dopóki nie udowodni się winy, oskarżony jest niewinny. Dopókim nie udowodnisz (nie z pomocą 'widzimisię"), że książka kłamie, albo film kłamie, to i książka, i film mówią prawdę.Film jest przejmujący i nas wskroś prawdziwy i tylko osoba nie mająca dzieci, nie rozumiejąca ich psychiki i zachowania może

ocenił(a) film na 6

Przykro mi, ale dyskusja z Tobą jest bezcelowa. Obrażasz mnie, czyniąc bezpodstawne założenia na mój temat, i równie bezpodstawnie zakładając, że posiadanie dzieci czyni z Ciebie specjalistę od psychologii rozwojowej. Nie czyni. Twoje wypowiedzi sugerują, niestety, coś wręcz przeciwnego.

Po drugie na większość Twoich zarzutów już odpowiedziałam i nie widzę powodu rozpisywać się ponownie. Dodam, że w pierwszym swoim poście zamieszczonym w tym wątku odwołuję się do niemieckojęzycznej Wikipedii, gdzie znajduje się adnotacja co niskiej wiarygodności wątku opieki społecznej. Tyle w kwestii "udowadniania winy".

Po trzecie z Twoich wpisów wnioskuję, że albo oglądałeś film pobieżnie, albo go nie zrozumiałeś. Piszesz np. że "dziecko nie sprawiało wrażenia, że jest jej źle z matką, wręcz przeciwnie, była mocno za nią", podczas gdy ja widziałam dziecko zaniedbane i porzucone, które pozostaje z matką tylko dlatego, że ta go szantażuje twierdząc, że bez córki umrze. A przedawkowanie jest próbą samobójczą odkąd pozostawia się list pożegnalny.

Tyle w temacie.

użytkownik usunięty
mucha_nie_siada

Założenia jakie czynię na Twój temat wynikają z Twojego zachowania, więc nie są bezpodstawne. A Twoje stwierdzenie, ze posiadanie dzieci czyni bezpodstawnym moje doświadczenie w tym względzie jest nie tylko aroganckie, ale i chamskie. Zresztą Twój sposób pisania o dzieciach i rodzinie (w sposób wyzbyty emocji, z użyciem suchych określeń typu "psychologia rozwojowa", "niewydolna matka" itd. świadczy o Twoim braku więzi emocjonalnym z jakimkolwiek dzieckiem, więc Cię ewidentnie dyskredytuje w ocenie sytuacji. Zajmij się rzeczami i sprawami, na których się znasz. Ja nie próbuję dyletancko dyskutować o pudrowaniu się, farbowaniu, nakładaniu szminki i robieniu sobie sztucznego biustu.

Na większość moich zarzutów odpowiedziałaś wybiórczo i fragmentarycznie. Ignorując fakty z filmu próbujesz forsować swoje wyobrażenia. W niemieckojęzycznej Wikipedii większość chwali film za realizm, tylko JEDNA osoba krytykuje pomoc społeczną, że nigdy by tak nie postąpiła. Ale Ty oczywiście jak rzep psiego ogona przyczepiłaś się odosobnionej wypowiedzi, zgodnej z Twoim "widzimisię",. OK, reżyser załóżmy wprowadził w tym wątku coś nieprawdopodobnego (chociaż ja uważam, że nigdy to coś nie występujące w świecie, i zawsze może cos mieć miejsce JEDEN RAZ) i kazał opiece postąpić w niezrozumiały sposób. W takim razie Ty w ogóle nie rozumiesz filmów, bo gdyby opieka zareagowałaby inaczej, to jaka byłaby potem fabuła? Film traktuje o destrukcyjnej postawie matki wobec córki, więc w kontekście fabuły postawa opieki jest zrozumiałą (tylko ni e dla Ciebie). Widocznie to pierwszy film, w którym widzisz naciągnięcie (możliwe, ale nie niepodważalne); chyba mało filmów widziałaś. Twoja postaw jest tą nihilistyczną roszczeniową postawą, która każe reżyserom kręcić filmy zgodnie z Twoimi upodobaniami. Sama nakręć film, pośmiejemy się :D LOL

Tak, dziecku było źle z matką, dlatego podmieniła mocz, jeździła jej kupować prochy do Zurychu i deklarowała chęć mieszkania z nią. Jak już wiemy, teoretyzujesz na tematy, na których się nie znasz, więc nie masz pojęcia o więzi matki z córką. Chyba już za bardzo fantazjujesz. Dziecku otworzyły się oczy dopiero wtedy, kiedy zrozumiało, że matka się nie zmieni. Taaaa, list samobójczy. W filmie nie zacytowano tego listu. A reakcja matki po wybudzeniu nie świadczy, żeby chciała się zabić, jest wręcz odwrotnie, z zaciekłością wyrzuca pracowników opieki. To kolejny dowód, że nie masz zielonego pojęcia o rodzicielstwie i o więzi córki z matką, tylko się teoretycznie wymądrzasz. Żaden rodzic by nie zrobił czegoś takiego swojemu dziecku! To kolejne Twoje "widzimisię", bo tak... LOL

A Twoje twierdzenie, że dziecko umrze bez matki, że to szantaż - tu już przechodzisz samą siebie. Twierdzisz, że dziecko nie może samo o sobie stanowić, ale uznajesz, ze dziecko może żyć bez rodziców??????????????? hahahhaha
No proszę Cię... Zastanów się wreszcie co wypisujesz. I więcej pokory wobec doświadczenia innych, wszystkich rozumów jeszcze nie zjadłaś. Napisałem nie bez przyczyny: NIE UCZ OJCA DZIECI ROBIĆ.

Wielka szkoda, bo dyskusja zdawała się być na początku merytoryczna, ale szybko okazało się, że Twoje złudzenia, wyobrażenia i "widzimisię" uniemożliwiły dialog na poziomie. Drobny zabieg reżysera (kontrowersyjny, ale nie nieprawdopodobny) pokazał, że nie rozumiesz scenariuszy filmowych i funkcji zdarzeń w fabule. Poza tym rościsz sobie wiadomo z jakiej pozycji wobec reżysera zmian, co jest par excellence dyletanckie i chamskie. Reżyser wie, co robi, to nie jest plastikowy chłam z Hollywood, żeby w filmie dominowały absurdy Szko0da, że jesteś taka uparta i bezczelna, bo widzę, że mam y wspólne punkty (Resnais i Sorrentino). Pozdrawiam i na tym kończę dyskusję. Możesz teraz się wyżywać ile zechcesz. Ja już w sposób konkretny, z użyciem adekwatnych argumentów (bez Twojego "widzimisię") napisałem o filmie wszystko zgodnie z jego fabułą(a nie jak Ty, ze swoimi oczekiwaniami wobec filmu). Swój bezcenny czas poświęcę teraz na oglądanie następnych filmów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones