Po drugie, film raczej dobry, ambitny, ale nie bardzo dobry. Trochę zbyt
jednowątkowy. Wątki poboczne związane z kilkoma postaciami pojawiły się,
ale nie były ani skomplikowane, ani dające do myślenia i potraktowane z
jakąś szczególną troską. Wątek główny był ciekawy i chyba można powiedzieć,
że to dość oryginalna, choć niezbyt oryginalnie opowiedziana, historia
miłosna. Udało się pokazanie jak dwie osoby, które nawet same siebie nie
uważające za szczególnie dobrych ani w jakiś sposób wyróżniających się, w
momencie kiedy zaczynają być razem znajdują w sobie pokłady dobra, o które
się nie podejrzewali. Przemiana Paula jest tym bardziej przekonująca, że na
końcu nie potrafi się pogodzić z tym, co się stało, mimo że pewnie byłby w
stanie to zrobić, gdyby był starym sobą. Tymczasem Noel jest tak
rozpaczliwie samotna, że nie potrafi jakby iść tam dokąd sama chce i staje
się podatna na rozmaite mylące sygnały z zewnątrz i być może dlatego robi
to, co robi. Nie wiem, dziwna to historia.