Po prostu piękny. Pełen przemocy a jednocześnie liryczny i najzwyklej w świecie poruszający. Pochwała przyjaźni i solidarności ubrana w szaty westernu który dzięki Peckinpahowi i Leone stał się czymś więcej niż dobrze opowiedzianą historią z granicą na tylko dobrych i tylko złych. Przemoc u Peckinpaha jest celem do przeżycia czegoś więcej do swoistego oczyszczenia jest niby krwawo i brutalnie ale jest to ujęte w nawias prawdziwy "balet przemocy" czego niestety nie dostrzeżono w dniu premiery. No i genialnie nakręcone dwie strzelniny którym dorównał pod względem poziomu dopiero Mann w Gorączce. Tak jak powiedział J. Coburn "Peckinpah nie kręcił filmow akcji tylko filmy z akcją". Wspaniały, niezapomniany obraz. 10/10.