Obraz zmęczonej i wymemłanej Marty widzę już który raz, co jest niesamowicie uciążliwe. Niestety, ale nie dostrzegam tutaj jej fenomenu i nie rozumiem zachwytów. Po seansie byłam podobnie zmęczona jak ona przez 1,5 h.
Film z niewykorzystanym potencjałem, poboczne wątki i 0 odpowiedzi na pytania. Liczę na to, że Marcie będzie dane zagrać w przyszłości ciut więcej, niż marudzącą żonę.