Interesująca opowieść o tym, że człowiek jako ssak (nie karaluch :))) to istota stadna, dla której życie z drugim człowiekiem może być kojące, a nawet ratunkiem przed szaleństwem.
Świat ukazany został jako szare, wiecznie mokre miejsce egzystencjalne. Marzenia są kolorowe, skoczne i... śpiewają :))) A życie z drugą osobą wystarczy, żeby nasze życie nabrało sensu i... kolorów...