Zgadzam się, moim zdaniem to bardzo dobra ekranizacja Jane Eyre, oczywiście jak to w wersji filmowej wiele wątków zostało uciętych i zmienionych, ale reżyser zrobił to tak umiejętnie że historia jest bardzo wierna duchowi książki i świetnie się ją ogląda.

Oglądałam na razie cztery ekranizacje tej powieści mini serial BBC z 2006, oraz wersje filmowe z 1996 roku i 2011 roku. Ta jest moim zdaniem drugą najlepszą zaraz za serialem BBC. Chociaż przyznam że mam nadzieję obejrzeć wkrótce jeszcze kilka innych ekranizacji Jane, więc moja opinia może ulec zmianie.

Ciarán Hinds to dla mnie wizualnie chyba idealny Rochester, ale mam jedno zastrzeżenie do jego gry aktorskiej w tym filmie. Nie wiem kto kazał mu ta się tak drzeć przez prawie cały film i tak strasznie potrząsać biedną Jane. Momentami wyglądało to moim zdaniem bardzo karykaturalnie, chodź przyznam się że Ciarán w moim rankingu Rochesterów zajmuje drugie miejsce zaraz za Tobym Stephensem z mini serialu BBC, a przed Michaelem Fassbenderem i Williamem Hurtem (w tej kolejności).

Samantha Morton mnie urzekła, taka właśnie powinna być Jane niezbyt ładna, silna, dobra, inteligentna i ten śliczny delikatny uśmiech czający się w kącikach jej ust gdy coś mówi. Zdecydowanie również moja druga ulubiona Jane za Ruth Wilson, przed Charlotte Gainsbourg i całkowicie nietrafioną Mią Wasikowską.

Największy plus tej ekranizacji to moim zdaniem rozmowy Jane i Rochestera, podczas których strasznie iskrzy między nimi. Dzięki nim całkowicie kupiłam ich miłość i kiedy trzeba nawet się wzruszyłam. Podobał mi się również świetny mroczny klimat filmu, może to dziwne ale scena gdy Berta odwiedza Jane w jej pokoju mnie przestraszyła.

Największy minus dla mnie to narracja Jane, jak gdyby wszystkim musiała tłumaczyć że go bardzo kocha, dla mnie było to niepotrzebne bo dzięki dobrej chemii między aktorami ja to po prostu czułam.

Polecam wszystkim fanom książki i nie tylko, moim zdaniem bardzo dobry film daję 8 oraz jestem pewna że jeszcze nie raz do niego wrócę.

A widziałas wersje z 1970, z G.C. Scottem? Ciekaw jestem twojej opinii

Co do tej wersji, ta skrótowośc w potraktowaniu tematu troche zaszkodzila filmowi - pominiety został dość wazny watek. Pozostaje wrazenie czegoś niepełnego, Tak przynajmniej pamietam swoje wrazenia z 2010r

Nie niestety wersji z 1970 nie widziałam jeszcze, ale postaram się ją znaleźć i nadrobić zaległości : )

Zgadzam się że ta skrótowość tematu zaszkodziła trochę temu filmowi i ma się przez to wrażenie czegoś niepełnego, niemniej wszystkie wersje filmowe które widziałam są do niego podobne.
Mam wrażenie że w ciągu około dwóch godzin nie da się w całości oddać tak rewelacyjnej i wielowątkowej książki, dlatego właśnie mini serial z 2006 roku jest jej moją ulubioną ekranizacją.
Dla mnie ten film jednak wyróżnia się na tle innych świetnie dobraną obsadą, uważam że Ciarán Hinds i Samantha Morton bardzo dobrze pasują do swoich ról i mają świetną chemię razem.

Również uważam, że obsada w tej wersji jest dobrze trafiona. Kilka lat temu oglądałam jeszcze film z 1943 roku, gdzie główne role grają Orson Welles i Joan Fontaine. Film czarno - biały, bardzo klimatyczny.
Dośc mocno "wrył się" w moją pamięc ;)

Właśnie obejrzałam wersję z 1943 roku, rzeczywiście była bardzo klimatyczna i podobała mi się. Uwielbiam stare filmy, mają one w sobie jakąś taką dziwną magię.