Część dotyczaca dzieciństwa bardzo mi się podobała, w stosunku do serialu z 2006r była rozbudowana. Reszta już gorzej. Główna aktorka "grała" jak kukła, chemi między Jane a Rochesterem brak. Wyglądali i zachowywali sie jak ojciec i wiecznie obrażona córka. Nie wiem skąd te pozytywne opinie. Ważne cechy charakterów bohaterów wszystkich planów mocno zmienione. Na plus postać szalonej żony, dokładnie tak ją sobie wyobrażałam z wyglądu. Z zachowania - nie wiem jak wyglądało w tamtych czasach trzymanie osób chorych psychicznie w zamknięciu. Teraz to nie do pomyślenia żeby kogoś zamknąć w pokoju i nara.