Crowe musiał nakręcić ten film ironicznie i dla beki :D Nazwać to horrorem klasy B, to komplement na wyrost. To jest tak slapstikowe, że aż boli. Gra tego opętanego dzieciaka gryzie jak wełna szklana. W poszczególnych ujęciach widać jak aktorzy ledwo powstrzymują się od śmiechu, tak głupi jest ten film. Fajnie, że Rus się chociaż dobrze bawił w Watykanie, zwiedzając Kaplicę Sykstyńską z rodziną z pamiętnych "twitów" w środku pandemii. I pewnie czek był mega tłusty. Jak ktoś chce dobre filmy o aniołach i demonach to niech ruszy dojpę w kierunku "Armii bogów" I "Constantina".