Film na początku zapowiada się nieźle, ale od momentu opętania jest coraz bardziej odjechany, tzn. zarówno sama postać opętanego chłopca, jak i księża którzy przeprowadzają egozrcyzmy stają się coraz bardziej karykaturą tego co można nazwać opętaniem, temu filmowi bliżej do "Constantine" z Keanu Reevesem, chociaż jest zdecydowanie słabszy od niego. Ciężko się ogląda kolejne sceny z opętaniem i kolejną walkę z demonem, jest to po prostu coraz bardziej odrealnione, po prostu wygląda jakby twórców tego filmu za bardzo poniosła fantazja i poszli w stronę jakiegoś filmu fantasy zamiast thrillera o egzorcyzmach i wyszła z tego karykatura Egzorcysty.