W końcu po 3 latach się udało. Pomogła przy tym dobra znajomość hiszpańskiego chociaż i tak dużo się trzeba było domyślać gdyż mówiono mocnym meksykańskim slangiem ulicznym a żadne napisy w żadnym języku nie były dość dobrze przetłumaczone.
Jednak mamy genialny klimat, brudną od piachu miejscowość gdzie ten piach jest wszędzie. Historię o utraconej szansie w lepszym świecie, powrocie do korzeni, miłości, zdradzie, honorze i ciemności, która jest wszędzie i czai się na najmniejszy błąd. Szczerze polecam ten film fanom kina akcji w tematyce handlu narkotykami. Fanom Desperado i południowych klimatów jak najbardziej się spodoba :)
I czym sie tu zachwycac? Malo udolne nasladownictwo klasykow gatunku - w wydaniu meksykanskim... Durnowaty i leniwy Benny, wyrzucony z Ameryki, gdzie trzeba ciezko pracowac, nie majac wyboru wraca do rodzinnego zadupia i slini sie do prostytutki-bratowej. Nie przywiozl ze soba nawet dolara, wiec lapie sie na blysk szybkiego i super nieuczciwego zarobku, polegajacego na zbrodniczych wymuszeniach, otaczajac sie kolesiami, zabijajacymi bez skrupulow. Jasne, ze w koncu ginie, a wtedy "godnie" zastepuje go w mordach mlodociany bratanek - rzeczywiscie genialne! A blad, jaki zrobil, wcale nie byl "najmniejszy", ale kardynalny i oczywisty do przewidzenia. Strata czasu na ogladanie.
Brawo Wyborca ! poza tym w normalnym świecie kto by takiego durnia jak Benny wziął do jakiejkolwiek roboty w kartelu.