3/10 to uczciwa ocena, ale może nieco na wyrost - dociągniecie az do 3 być może za na scenę początkową, na któej można zakończyc oglądanie, bo potem jest coraz gorzej. Ale gdyby ktoś, o kogo czas się troszczę, zapytał mnie czy polecam mu ten ten film do obejrzenia, to moja odpowiedź brzmiałaby oczywiście "nie".
Ja tam może,ale to może podciągnę do 4/10,bo przy HARD TARGET 2(dałem 3/10) to ten film dało się obejrzeć,bo podpięcie się taką żenadą pod klasyka z JCVD to było straszne...
Pytanie po co ten film oglądaliście? Wiadomo jest że jak w filmie gra aktor który zajmuje się, lub zajmował wyczynowym uprawianiem sportów walki to będzie to akcyjniak z nawalankami, a nie kino moralnego niepokoju.
ci malkontenci tego nie rozumia, a poza tym Van damme (niczego mu nie ujmujac) byl karateka bez zadnych wiekszych osiagniec, wykreowanym w tamtym czasie na potrzeby filmu, a Adkins to karateka z prawdziwego zdarzenia, gdzie w realu van damme nie mial by z nim najmniejszych szans, oczywiscie nie mam nic do van damma bardzo go lubie i szanuje za to co wniósł do kina kpanego
chłopie co ty klepiesz za brednie,interesowałes sie chociaz dorobkiem medalowym Van Damme bo widze ze nie, czarny pas w shotokan ,mistrz europy,kilkadziesiąt wygranych walk w kick boxingu,to nie jest wspolczesny aktor ktory ze sztukami walki nie ma nic wspolnego jak czesto bywa a gosc który sporo potrafi wiec nie wiem po co to głupie porównanie
Tak masz rację, ale Scott też wcale nie jest gorszy może nie ma tylu tytułów ale posiada wiedze o sztukach walki nawet chyba większą od Van Damme, do tego posiada papiery kaskadera co daję mu otwartą furtkę do dublowania aktorów. Do tego azjaci potrafili go docenić w Wolf Warrior.
Innymi słowy Scott na dzień dzisiejszy lepiej prezentuje się jako aktor niż Van Damme w latach swojej sławy, był właśnie wykreowany dzięki Hollywoodu, które go nieźle przeżuło i wypluło.