Szczerze powiedziawszy spodziewałem się czegoś więcej. Tak zwany utylitaryzm nie morze wciąż znaleźć ujścia i przelewa się wszystkimi dostępnymi krawędziami. Tym razem motywem przewodnim jest rodzina i chęć jej posiadania. Oczywiście w iście amerykańskim stylu. Dzieciaki w USA mają naprawdę przechlapane. Widać od razu że każdy w tamtym wielkim kraju chce ich czegoś nauczyć, zawsze przez zabawę. No cóż ... A ja duży dzieciak za zwyczaj idę do kina, żeby się najzwyczajniej w świecie zabawić. Tak wysoka ocena, ponieważ obfituje w szereg całkiem śmiesznych momentów, no i za tą "wiewiórkę" z orzeszkiem.