Ni to Orwell, ni to Matrix. Nijaka i słabiutka mieszanina kowbojów, samurajów, karateków i żołnierzy. Nie trafiło to do mnie.....5/10
szału nie ma, trochę z Vendetty trochę z Matrixa, do tego tandetna scenografia/efekty komputerowe, słaba końcówka, wygląda jak trochę lepszy film klasy B
Jaki Matrix? Zupełnie nie. Equilibrium to przede wszystkim film z dobrym klimatem. Bardzo ciekawa pozycja Sci Fi a takich mało po 2000 roku.
Ten film jest o tym, że człowiek musi zaakceptować zło, musi zaakceptować swoje emocje. Bo nie ma świadomości dobra bez zła, nie ma dobra. Nie można go odróżnić od po prostu trwania. Jest o równowadze pomiędzy szaleństwem i spokojem, miłością i nienawiścią i jak żadne z tych i wielu innych rzeczy nie może istnieć przez swoich antonimów. Jest o równowadze, tak jak sam tytuł chce żebyśmy na to patrzyli. Bez emocji nie istniejemy, bo one są jednym z ważniejszych budulców osobowości. A ludzie, życie, świat, to tylko subiektywna garstka odczuć w naszej głowie. I kiedy wyzbędziemy się tych uczuć, pozbędziemy się też siebie oraz człowieczeństwa. To jest piękny film. Nie tylko montażem i grą aktorską.