Jedyne co w tym filmie postrzegam na minus, to to, że jest to jawna zrzyna z dwa lata starszego projektu
"Adwokat" z Johnem Travoltą (przyznam tu, że z Erin spotkałem się wcześniej, głównie stąd ocena)
Ale to podobno film dokumentalny -na faktach, więc nie może być "zrzyną" z fabularnego.
ja też z przykrością stwierdzam, że nie mogę skomentować bo "adwokata", akurat nie oglądałem (i nie piłem;) ale może kiedyś nadrobię (to pierwsze). Choć mało prawdopodobne, bo ostatnio bardziej interesują mnie filmy dla dzieci (te lepsze [artystyczne i z pozytywnym morałem] ponieważ tam jest znacznie mniej przemocy i miło spędza się czas /bez negatywnych emocji, które zdają się być chorobą współczesnej cywilizacji -wszędzie tylko stymulacja do poczucia zagrożenia/:(