Nie znoszę takich filmów. Po prostu jest ich za dużo. Jakieś marne kino społeczne z koncentracją na figurze głównej bohaterki...właśnie, który to główny bohater?
Waleczna matka osierocająca swe dzieci czy jej tyłek?
Jakąś niekonsekwencję w tym widzę. Zaczynam coraz bardziej nie lubić Julii Roberts. Przez to wielkie halo wokół jej osoby i przez to że filmy kręci się dla niej a nie dla jakiejś treści.
to nie jest...
To nie jest "jakieś marne kino społeczne" to jest bardzo dobre kino! No i chyba zapomniałaś, że Julia jest aktorką i gra, w tym filmie gra Erin a ona właśnie taka jest. a film nie jest dla niej, tylko dla nas i wszystkich kobiet, które nie potrafią w siebie uwierzyć i zmienić swojego życia na lepsze. Ona pokazuje im, że jednak można, jak sie chce oczywiście.