Julia nigdy jeszcze nie grała tak wspaniale (będzie nominacja do Oscara na bank), i nigdy nie wyglądała tak seksownie. Dobrze spisał się też jej szef- Albert Finney. Sam film bardzo błyskotliwy, reżyseria również na Oscarowym poziomie. Opowieść o wielkiej kobiecie, która dokonała czegoś wielkiego dzięki swojemu entuzjazmowi i przebojowości. Ale to też (a może głównie) opowieść o traceniu kontaktu z rodziną, jak wielką cenę można zapłacić za zbyt mocne pogłębianie się pracy, ciągłe spędzanie rodziny na drugi plan. Reżyser z gracją połączył oba gatunki, dodatając do historii bardzo liczne wątki komediowe. Taka historia o zwykłych ludziach. Dla mnie jeden z najlepszych filmów roku. 9/10. P.S. Teksty i stroje Julii powalają na kolana