Mój faworyt w swojej kategorii w tegorocznych Łoskarach, choć z pewnością wyprą go kopiowane
na modłę Shreka bajeranckie kreskówki dla ośmiodzietnych rodzin.
EiC ma bardzo przytulny klimat. Oba światy (myszy i niedźwiedzi) dopracowane są z ciekawą
precyzją. Koniecznie pożerać z napisami - żadnych lektorów czy dubbingów (brrrr).
Całkiem sycąca propozycja na zimny wieczór z zalegającym na parapetach śniegiem, który spędza
się w szlafroku i kubkiem gorącej czekolady.
Hmm, faworytem jest "Kraina lodu", a to nie jest film "na modłę Shreka", tylko klasycznego Disneya. Ale "Ernest i Celestyna" górą, zgadzam się. Choć jak znam siebie, to najbardziej mi się "Kaze tachinu" spodoba. Jak obejrzę...
Tylko pytanie gdzie obejrzeć "Kaze tachinu"? Póki co jedynym wyjściem jest oglądanie go z napisami w języku obcym, no chyba, że ktoś zna Japoński :)
To zależy, jeżeli chcesz płacić jakieś dodatkowe koszty za anime, dodatkowo nie mając pewności, czy aby na pewno po prostu Cię oszukują to możesz oglądać. Jednak zdecydowanie lepiej poczekać na jakieś pewne źródło ^^
O lektorów i dubbing nie masz co się martwić, jeżeli w wyścigu po Oscara animacja nie dostanie nagrody, nie będzie mowy o jakiejkolwiek polskiej wersji :P
Btw. całkowicie się z Tobą zgadzam. A do tego głos Celestine, uroczy ^^
"wyprą go kopiowane
na modłę Shreka bajeranckie kreskówki dla ośmiodzietnych rodzin. "
Z ciekawości, dlaczego "dla ośmiodzietnych rodzin"?
gdyż, ponieważ, albowiem tym większy zachwyt nad animowcem, im większą liczbę dzieciarni zdołał skutecznie przesunąć z pola widzenia nadzorującego do pola rażenia kina domowego. Bierze się również pod uwagę możliwość kilkunastokrotnego powtarzania tego zabiegu (w ciągu dnia, tygodnia, miesiąca) z wykorzystaniem tego samego pliku avi. Dolicza się także szanse na powstanie "........ II", "........ III", "..... IV" i kolejnych extra super mega czad części. Oczy pękają od kreskówkowych efektów specjalnych, arytmia męczy pikawę przy łzawistych zawijasach akcji i zawsze ten sam schemat: jest li grupa, grupa rusza po coś i na coś, w grupie kleci się miłość i zawsze musi być głupkowaty osiołek, reniferek, leniwiec, jelonek itp, itd. To jak disco - różne tytuły, różne fryzury, tekst nawet odmienny - a jednak wsio na to samo kopyto. Być tak musi - chodzi przecież o nakarmienie kolejnych pokoleń młodych rodziców ujętych możliwością zaznania odpoczynku od własnych dziecków.