Podczas seansu miałam wrażenie, że oglądam baaaardzo rozciągnięty trailer nowego filmu z serii "Piła". Ciągle powtarzał się motyw z "grą" ("wszystko jest częścią gry", "to tylko gra" itp.) i rozciągnięty schemat zabójstw typu "coś za coś". W Pile ofiary ginęły w przeciągu minut lub sekund i był zawsze ten dreszczyk emocji. Tutaj tak wszystko się to przeciągało, jakby ktoś właśnie wziął trailer Piły i próbował zrobić osobny film. Morderca również podobny, jednak Jigsaw był bardziej wymyślny co do swoich brutalnych pułapek. Pan z Escape Roomu był niezwykle inteligentny dopasowując wszystkie zagadki w wyznaczonej kolejności jak i kto miał zginąć, ale były one bardziej... subtelne? Jigsaw odcinał i miażdżył głowy tytułowymi piłami i pułapkami na niedźwiedzie, ofiary nie miały czasu nawet żeby się zastanowić co zrobić. Morderca z ER dał czas ofiarom, żeby je skołować (przez ponad połowę filmu nic, potem nastąpiło pierwsze morderstwo) i nakręcić (nastawienie głównego bohatera przeciwko swojej dziewczynie), co też jest dość dobre, jednak w realizacji wypadło to słabo, bo tempo akcji było mega powolne.