PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=651}

Evita

6,8 7 703
oceny
6,8 10 1 7703
6,5 4
oceny krytyków
Evita
powrót do forum filmu Evita

Film nie zachwyca. Ładny, ale ciężkawy. Teoretycznie jest wszystko, czego potrzeba, ale nie ma
tego czegoś, co wyróżni dzieło z tłumu.

Problemem tego filmu NIE jest obsada. Madonna może nie grzeszy talentem aktorskim, ale
akurat tu gra na naprawdę porządnym poziomie i nie odczuwa się zbytnich zgrzytów. Jej plusem
jest głos, który w mojej opinii może nie jest wyjątkowy, ale czysty i wykonujący postawione mu
zadania. W grze Banderasa jak zwykle nic mi nie brakuje. W moich oczach ten aktor daje swoim
bohaterom taką "pełnię" przez co czuć, że nie są to kartonowe obrazki, a żywi ludzie. Co prawda
rola Che, mimo, że jedna z głównych, nie dała mu dużego pola do popisu, ale można za to
popodziwiać jego głos i jeszcze młodą urodę. A Banderas ma w mojej opinii bardzo obiecujący
głos - nie zawsze wykorzystywany poprawnie, ale i tak zadziwiająco dobry jak na holiłódzką
gwiazdę biorącą się za śpiewanie. Jak dla mnie jego partie były trochę za bardzo
przekombinowane (przez np. przerywanie za szybko dźwięku albo zbyt częste
półmelorecytowanie zamiast pełnego śpiewania, ale to chyba nie koniecznie jego wina, a raczej
koordynatorów muzyki i reżysera), no i akcent też trochę się dawał we znaki zmieniając rytm
języka, ale barwę głosu ma niewątpliwie przyjemną, wysokość nut dociąga, nie fałszuje i ogólnie
robi dobre wrażenie. Pan Peron był raczej drewnem z nie najbardziej barwnym głosem, jaki
słyszeliśmy, ale ponieważ to musical w którym partii śpiewanych nie miał dużo, to na pewno nie
on popsuł film.

Fabuła - przyznaję, nie jest wciągająca, ale też ze względu na specyfikę gatunku (musical,
biograficzny) nikt nie zakłada przed seansem, że będzie. Inna sprawa, że dałoby się ją inaczej
poprowadzić, tak, żeby zainteresowała widownię, ale to bardziej błąd reżysera, niż scenarzysty.
Za to błędem scenarzysty było wyłączenie jakichkolwiek dialogów, przez co opowieść staje się
nieco nudna i trudna do zniesienia przez nieźle ponad godzinę. Oglądanie Evity można traktować
bardziej jak słuchanie godzinnego utworu. W filmie potrzeba i chwili wytchnienia w postaci
piosenek, ale i dialogów, aby zbudować bohaterów i ciąg zdarzeń.

Na temat piosenek i muzyki mam niejednoznaczną opinię. Przez film przewija się kilka na
prawdę mocnych tematów - same melodie "Don't cry for me, Argentina" czy "High flying, adored"
są niewątpliwie przyjemne dla ucha, niebanalne i zarazem chwytliwe. Słychać też bardzo
ciekawe rytmy i ułożenie dźwięków, które bez problemu trafiają w muzyczne serce widza. A
jednak okazuje się, że nie są w pełni wykorzystane, głównie przez ich "opakowanie" -
harmonizację, wybór stylistyki, instrumentalizację i postprodukcję (proporcje, efekty itp.). Niestety
niedociągnięcia interpretacji w "High..." trochę zaprzepaściły potencjał świetnej melodii, a wiele
"przerywników" albo łączników między głównymi piosenkami było po prostu nudnawe i ciężkie,
często z powodu dysonansów, monumentalnych, ale ciężkich partii chóru albo niedobranych
rockowych brzmień (nie mam nic przeciwko rockowi, ale musi być dobrze wpasowany zamiast
pojawiać się znienacka i zaraz znikać).

A więc co jest problemem tego filmu? Jego broadwayowskie pochodzenie.
Żaden z wymienionych minusów nie byłby minusem na scenie. Widowiska na żywo mają to do
siebie, że zajmują człowieka bardziej, niż to samo, ale nakręcone kamerą. A niestety "Evita" to
praktycznie musical teatralny uchwycony kamerą. Film rządzi się trochę innymi prawami, przez co
to, co działa w teatrze musi być przełożone w inną formę aby tak samo działać na ekranie.
Według mnie właśnie w tym punkcie zawiedli twórcy.

ocenił(a) film na 10
aragornpl10

Brak dialogów nie jest ani błędem reżysera, ani scenarzysty (notabene, piszesz o tym, jakby na planie filmowym wszyscy działali osobno i rozłącznie) tylko sposobem, w jaki musical sobie obmyślili Andrew Lloyd Webber i Tim Rice na 20 lat przed nakręceniem filmu. Nie oni zresztą pierwsi, taki typ musicalu. Wprowadzenie tam dialogów przerwałoby ciągłość i rytm. Zresztą w filmie wprowadzono kilka korzystnych zmian, bardzo sprawnie dopasowano muzykę pod możliwości aktorów, wszystkie sceny są doskonale pomyślane i dopracowane.
I nie, nie zgadzam się że to widowisko uchwycone kamerą. To widowisko bardzo ładnie przełożone na język filmu, doskonale zmontowane, dopracowane, jak spod igły. "You must love me", w przeciwieństwie do "Suddenly" z "Nędzników" idealnie pasuje do filmu, uzupełnia go, a przy okazji jest bezpretensjonalnie wzruszająca.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones