Seria brutalnych morderstw na tle seksualnym jak zaraza rozprzestrzenia się po słonecznym wybrzezu Miami. Bezwzględny psychol lubi pobawić się w kotka i myszkę ze swoimi ofiarami. Najpierw dręczy je nachalnymi telefonami o obscenicznej treści, później - dopada je, bije, gwałci i bestialsko zabija.
Lokalna prezenterka telewizyjna Jane, ma poważne powody przypuszczać, że zwyrodniałym maniakiem jest jej sąsiad Stanley Herbert. Czujna kobieta postanawia przeprowadzić w tej sprawie samodzielne śledztwo. Ta sprawa bardzo ją uwiera, po częsci dlatego, że jej młodsza siostra stała się w dzieciństwie ofiarą napadu zboczeńca. Od tamtego czasu jest niema i niewidoma. Jane po częsci czuje się winna za to wydarzenie i przysięga niedopuścić, aby cokolwiek złego znów spotkało jej siostrę Tracy.
Ken Wiederhorn, mający swój wkład w "Shock Waves" (który w "Eyes of a Stranger" pojawia się na ekranie pierwszej z ofiar "Rzeźnika"), postanowił tym razem zrezygnować z tematyki zombie, i stworzyć niskobudżetowe filmidło, będące połączeniem Hitchcockowskiego thrillera ze slasherem.
Voyerystyczna fabuła obfituje w kilka efektownych scen gore (choć nie jest ich tu wiele) i dodatkowo podparta jest chłodną i przejmującą atmosferą, która podkreśla terror mający miejsce na ekranie. Obraz dużo czerpie z wczesniejszych filmów i nie jest zaskakująco oryginalny, jednak sporą zaletą jest siejąca ciarki muzyka, gra świateł i ukośne "rzuty" kamery, jak również wspaniała charakteryzacja w wykonaniu Tom'a Savini'ego.
Jennifer Jason Leigh, która debiutuje tu w swej pierwszej większej roli, również daje porządny popis aktorski na piatkę.
Film mimo kilku nonsensów i przekoloryzowanych sentencji (patrz scena w akwarium), jest naprawdę wzorcowo wyprawionym thrillerem z kilkoma mocnymi scenami i powodującą dreszcz atmosferą.
Jak dla mnie, film ten stanowił naprawdę udaną rozrywkę.