Wielu krytyków uważa „Fałszerzy” za najsłabszy film w stawce, która walczy o Oscara. O ile „Katyń” oceniam jako średni film, to austriacka produkcja wypada dosyć blado i słabo. Naprawdę nie mam pojęcia czym kierowała się Akademia dając nominacje dla takiego filmu. Moim zdaniem jest to obraz bez drugiego dna, bez pobocznych wątków, które mogłyby zaciekawić widza. Cały czas tylko pałętamy się po obozach, które o dziwo w tym filmie nie przypominają piekła. Tutaj podobnie jak w „Katyniu” Wajdy brakuje szczegółowego odtworzenia historii. Dajmy na to zachowanie esesmanów wobec więźniów – przepraszam bardzo, ale ja uczyłem się w szkole czego innego. Naprawdę mam problem by wskazać jakieś mocne strony „Fałszerzy”. Muzyka chyba bardziej przeszkadza, niż umila nam towarzystwo z bohaterami. Zwrócić trzeba uwagę koniecznie na tragiczny montaż. Wiele scen jest nie potrzebnych, bądź poprowadzonych po prostu za długo. Widz męczy się i stara doszukać się przyczyn tak nieudolnego prowadzenia akcji, ale prawda jest taka, że tych przyczyn pewnie nigdy nie znajdziemy. Pomysł był dobry, ale twórcy nie udźwignęli tematu.
„Fałszerze” to kino niskich lotów, które ustawia „Katyń” wśród faworytów do Oscara. Jak będzie to zobaczymy …3/10