PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=877306}

Fabelmanowie

The Fabelmans
7,4 22 486
ocen
7,4 10 1 22486
7,9 46
ocen krytyków
Fabelmanowie
powrót do forum filmu Fabelmanowie

re:mini.scencje

ocenił(a) film na 7

so what you know about art, kid?

ostatnia scena przypuszczam zrobi niemałą furorę, reszta taka sobie. sympatyczna i poprawna, oczywista, bez większych przewrotek ni zaskoczek żadnych w którą stronę to ostatecznie zmierza, pójdzie i idzie. po prostu przyszła pora na stevena, który - z wdziękiem filipa mosza, tudzież hardkorowego uczestnika nieśmiertelnego programu tadeusza sznuka - kieruje kamerę na siebie. na siebie w okresie formatywnym.

ale kamera nie jest tu tylko lustrem czy zapisaną kartką z pamiętnika, po prawdzie, kamera jest wszystkim: bronią, tarczą i schronieniem, przepustką do innego świata, łącznikiem z tym światem, buntem maszyn, najwierniejszą dziewczyną, najczulszą kochanką i dodatkowym zmysłem. czasem jest ucieczką od, czasem szekspirowską pułapką na, czasem jeszcze czymś innym, jakkolwiek w każdym z tych przypadków czymś ostatecznie kojącym i uzdrawiającym. wieczne dziecko w stevenie wierzy w materializację marzeń, w dobrą manipulację, w uzdrawiającą moc fikcji, w prawdę zaklętą w obrazie. i dalej: kamera w rękach impotenta czyni z impotenta osobę omnipotentną. ruchy właściciela kamery wpływają na wistość rzeczy widzialnych - już to podrasowując rzeczywistość, poprawiając bądź uzupełniając, wypełniając luki i braki, już to wyciągając na światło dnia, odsłaniając co ukryte i niewidzialne dla oka (zwłaszcza w pierwszej, moim zdaniem najlepszej partii filmu trwa podskórny dialog z michałem aniołem kina, chociaż przyznać trzeba, że twórcy Powiększenia udało się to ukazać lepiej, mniej dosłownie i kijem po łbie, bez zbędnych kropek nad kropką nad i ni pogrubionych czcionek times new hollywood roman w spielbergowskim worldzie).

steven niby tam wywleka jakieś rodzinne brudki przy tym, ociera się o motyw bullingu i antysemityzmu, rzuca trochę światła na własne kompleksy i traumy (z filmu dowiemy się skąd ta jego obsesja szczęśliwej i niepokawałkowanej rodziny na przykład) (w ogóle wszystkie te motywy o które się tu zaledwie ociera znajdą swoje rozwinięcie w jego późniejszych produkcjach). ale to są wszystko takie czyste brudki, nieszkodliwe, służące myśli przewodniej, idei wyższej i nadrzędnemu dobru ogółu. małe zabłocone trybiki pracujące na poczet całości maszyny.

chyba nie jestem aż takim entuzjastą nowego filmu stevena, bo wszystko w nim jest takie wygładzone i jasne, po prawdzie od początku wiadomo co będzie, w którą stronę to pójdzie i jak zostanie rozegrane. bez zaskoczek ni przewrotek żadnych jako się rzekło, aż do ostaniej sceny.. która, po prawdzie, też nie będzie zaskoczeniem dla znających temat i duszę rogatą reżysera, który zasłynął był taką na przykład dobrą radą i laurkową perełką dla przyjaciół i kolegów po fachu (że bez kija nie podchodź) (i to zaostrzonego) (z obu stron) (i płonącą pochodnią za plecami w ręce numer dwa):

https://youtu.be/E7i_fCV_KsA

..cut! now good luck to you. and get the fact out from my office..

se tak już od kilku dni chodzę po ulicach, patrzę i rozkminiam skąd ta ogólna gorączka i estyma dla nowego filmu stevena? filmu jadącego na patentach znanych skądinąd i ogranych do znudzenia? tam, że uwaga, mówienie ludziom prawdy grozi porażeniem, czy to w formie bezpośredniej, ustnej (steven dostaje fangę w nos od zdradzającego swoją dziewczynę kolegi za ujawnienie tego) czy to za pośrednictwem obrazu (rodzina, ach, rodzina). kamera to super moc pajęcza petera stevena spielberga parkera, z którą - a jakże - przychodzi wielka odpowiedzialność, wielkie zatroskanie i wielkie dylematy moralne. ogólnie nie ma tu niczego czego nie było w takim Amatorze, ale nic to - myślę sobie - cierpienia młodego kamerzysty filmowego są zapewne wszędzie takie same.

(swoją drogą czekam na analizę porównawczą obu filmów, bo może się jeszcze okaże, że niemal każda ze spielbergowskich figur - fotografowany kolega, zdroworozsądkowy naukowy tata, nieco odrealniona artystyczna mama, oddany pasji stevena kolega taty i mamy, podkręcający sprężynę pasji wakko yakko wujaszek odstrychnięty, wreszcie postać reżysera - znajdzie swe odbicie w którejś z figur ze świata szacha, mata i dylemata niejakiego filipa mosza).

podsumowując: metraż długaśny i wielgaśny budził me obawy, ale na takiego spielbergaśmy chyba wszyscy od dawna czekali? dalsza zabawa w filmikowanie grozi wygwizdaniem, wysoka emeryturka jak najbardziej zasłużona, tylko proszę, już bez dorabiania sobie do niej.. słyszysz, steven?.. steven?.. steven!.. gdzie ona tam znowu polazła, ta chłopaczyna marna, to niesforne i wieczne dziecię.. i dlaczego znowu zabrało ze sobą kamerę..

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones