Do dziś zastanawia mnie jedna z ostatnich scen: zostało 8 minut do unicestwienia Ziemi,a na
miejsce akcji gdzie trzeba powstrzymać głównego złego kosmitę wysłane zostaje tylko dwóch
agentów,w tym jeden totalne żółtodziób... A gdzie pozostali agenci? Poszli sobie na kawkę? Do tego
w sztabie głównym wszyscy wyluzowani jakby nic się nie działo,a ten cały szef ze stoickim spokojem
patrzy sobie na ekran pokazujący odliczanie do zagłady... Lubię ten film,ale końcówka jest trochę
mało logiczna.