Rzadko daje filmom tego pokroju nie więcej jak przedział 6-7, bo zawsze da się coś z nich pozytywnego wycisnąć. Z tym filmem jest trochę inaczej. Świetnie nakręcone komiczne kino opowiadające o tym, jak trauma z dzieciństwa może zawojować na dorosłym życiu i w dodatku robi to w sposób bardzo wiarygodny.
Billy Bob Thornton - to urodzony antychryst z sali gimnastycznej. Nie sposób odmówić mi uwagi, gbur na którego patrzy się ze wściekłością (aż chciałoby mu się przylać), ale i z dużym respektem.
Seann William Scott - świetnie oddał przestraszonego, spoglądającego z respektem na byłego nauczyciela - dorosłego już ucznia. Nie sposób odmówić mu tu wiarygodności. Na dokładkę fajny gag wizualny z "objawami łysienia" u bohatera, jak nieraz spojrzy się na niego od tyłu.
No i mamy Susan Sarandon - chyba powtórka z rozrywki. Susan też kiedyś grywała w komediach, choć tutaj jej rola ogranicza się do warsztatu aktorskiego - postaci trzecioplanowej.
Pozdrawiam!