Ostatnio obejrzałem ten film zamiast iść na remake z Vincentem Perezem (słyszałem, że to coś strrrrasznego), ale szczerze mówiąc bardzo mnie wynudził. Niestety, nie wszystkie filmy przetrwają próbę czasu...
No teraz to się ubawiłam :D. To chyba jeden z niewielu filmów "płaszcza i szpady" z lat 1930-60, który przetrwał próbę czasu (coś mi się kołacze po głowie jeszcze "Czarny łabędź" z Powerem), nie da sie tego powiedzieć o wiekszości filmów z Flynnem na przykład. Ale może to kwestia gustu. Nowej wersji z Penelope Cruz nie oglądałam, więc nie mogę powiedzieć, czy rzeczywiście jest straszna. Może zwyczajnie wolisz dramaty psychologiczne...;) Pozdrawiam
też mi znawca stary dobry Fanfan jest najlepszy. A nowa wersja ma tylko jeden plus Penelope i nic więcej ;/ ;)
Fanfan Tulipan - tylko ten jedyny! Z Gerardem Philipem i Giną Lollobrigidą! Nie do podrobienia!
Zgadzam się w 1000% Film tylko momentami jest zabawny. Pojedynki (w przyśpieszonym tempie) to jakaś żenada. Wątek miłosny i przygodowy jest w tym wszystkim jako taki, ale wykonanie czyni film trochę naiwnym. Poza tym nie można uciec od wrażenia, że ten film powstał specjalnie by eksponować piersi Lollobrigidy. Owszem piękne i powabne, ale to trochę prostackie.
Dawno temu nie przeszkadzało mi to wszystko. Teraz jednak jestem zdania, że film mocno się zestarzał i nie wytrzymuje porównania. A co do nowszej wersji, hmm? Też mam bardzo mieszane uczucia.