Filmy Tromy można lubić lub nie, nie sposób jednak zaprzeczyć, że panowie Lloyd Kaufman i Michael Herz na przestrzeni lat wypracowali rozpoznawalna markę, która ma rzesze oddanych fanów na całym świecie. Nawet oni jednak mogą mieć problem z przyswojeniem "Ferocious Female Freedom Fighters". Odpowiedzialny za ów projekt Charles Kaufman (brat Lloyda), zakupił prawa do starego indonezyjskiego gniota spod znaku "martial arts" i podłożył anglojęzyczną ścieżkę dźwiękową. Efekt tychże poczynań jest zgoła męczący: czerstwe żarty odwołujące się z reguły do czynności fizjologicznych bynajmniej nie śmieszą, choć aktorzy dubbingujący azjatyckie dziełko zdają się bawić w najlepsze. Seans trwa niewiele ponad godzinę, a i tak dłuży się niemiłosiernie. Jeden nieświeży greps potrafi bywa tutaj celebrowany w nieskończoność. Nie potrzeba oryginalnej ścieżki dźwiękowej, by stwierdzić, że mamy do czynienia z filmem "bardzo złym", takim, który aż prosi się o wykpienie, zgoda. Tyle, że i tak nie usprawiedliwia to Kaufmana, którego klozetowe poczucie humoru stoi na poziomie podstawówki. Lepiej trzymać się z daleka.