Dwie odległe scenerie - francuska wieś i bliżej niesprecyzowany konflikt zbrojny - są u Dumonta tą samą, przerażającą pustynią uczuć i siedliskiem odrętwienia. Ta chłodna obserwacja emocjonalnego niedorozwoju, który powoli konsumuje bohaterów, miejscami przywodzi na myśl dokonania Michaela Haneke. Gdyby tylko Drumont był tej samej klasy reżyserem, byłby to film wielki.
Wiesz, początkowo miałem napisać 'realizatorem' zamiast 'reżyserem'. Żałuję, że wybrałem tę drugą formę. Bo i nie reżyserii samej w sobie chciałbym się tu czepiać, tylko jej składowej. To jest bardzo dobry film i bardzo dobrze przedstawiony temat, ale... jakby to ująć... widać, że Dumont filmówki nie skończył.
Ha! Wiedziałem, że pojawi się ten argument. Ja sobie 'Flandrię' specjalnie na tę okazję odświeżę i sobie trochę o jego umiejętnościach, mam nadzieję, podyskutujemy. A w ogóle to szykuj się, że Cię teraz będę 'Ludzkością' i 'Żywotem Jezusa' maltretował. :)
Mam nadzieję, że nie liczysz na jakąś wielką dyskusję pod tym kątem, bo uwagi mam bardzo ogólne - operatorskie niechlujstwo, karabiny-zabawki i takie tam duperele. To pewnie czysto subiektywny odbiór (zwłaszcza, że 29palms był pod względem technicznym raczej wypieszczony), ale czasem mi to przeszkadzało - stąd 7, zamiast 8. A 'Ludzkością' i 'Żywotem Jezusa' nie musisz mnie maltretować. 'Flandria' robi wrażenie, sam miałem Cię o kolejne jego filmy poprosić. :) A niedługo powinien chyba być dostępny nowy Dumont, niedawno pokazywali w San Sebastian.