I znowu mój ulubieniec Biggs, ale tym razem w roli innej niż w American Pie. Jego wizerunek jest trochę podobny do tego, jaki zaprezentował w późniejszej "Twardej lasce". "Frajer" to najgorsza komedia w jakiej zagrał główną role, co nie znaczy że nie można się na niej pośmiać. Biggs konsekwentnie zmienia swój wizerunek grając coraz poważniej a ostatnio nawet dostał rolę u Tarantino. Mam wrażenie że jestem chyba jednym z nielicznych, który chciałby aby Biggs jeszcze trochę został starym Biggsem. Co do "Frajera" to jest to fajna komedyjka romantyczna.