Absurd i głupota piętrzą się nieprzerwanie. I całe szczęście. Takie filmy można oglądać tylko przy piwku.
Oczywiście Frankenstein to tak naprawdę nie jest Frankenstein (ani jego Potwór) i oczywiście tytułowy Spacemonster pokazuje się na ostatnie kilka minut ale i tak jest ubaw.
I pomyśleć że ludzie w tamtych czasach chodzili na coś tak idiotyczne go do kina. Gość ma pół twarzy normalnej i pół oszpeconej i od razu trzeba go nazwać Frankenstein