Po pierwszej części wygląda na to, że raczej nie.
Siłą filmu wydaje się być sama historia manii doktora Frankensteina, dzięki której nie jest to film o niczym, ma klasę i ja byłbym go skłonny uznać za całkiem dobry.
Sęk w tym, że jest to historia dobrze znana i nietrudno trafić na ciekawszą wersję z de Niro. Nie wiem jak wypada na tle pozostałych adaptacji, czy choćby książkowego pierwowzoru, ale z tamtym filmem przegrywa.
Niestety obejrzałam skuszona nazwiskiem Vincenta Pereza i szkoda gadać Wcześniej nawet znalazłam ksiażki Koontza na podstawie jego oryginalnego scenariusza I już w trakcie lektury czułam, że film dobry nie będzie Na szczęście kolejnych części nie nakręcili Nie kumam tylko dlaczego pod produkcją podpisał się Scorsese skoro wycofał się Tak jak i Koontz
Nie warto. Film jest o niczym. Cienka fabuła objawiająca się niekonsekwencją w coraz to kolejnych sekwencjach filmu. Film nie ma ani porządnego początku, a zakończenie też byle jakie, bez rozwikłania. Postacie bez charakteru. Można odnieść wrażenie, że reżyser nie miał pomysłu jak nakręcić ten film, więc ukradł pomysły na tą i ową scenę z najróżniejszych gatunków filmów - efekt wyszedł żałosny. Gdyby to był pilot do serialu, to bym chwalił, ale że jest to pojedyncza produkcja, to daję 3. A najbardziej szkoda mi Michael'a Madsen'a, bo nie spodziewałem się go w kinie klasy C.