Mocne to kino. Reżyser nie przebiera w środkach. Mimo to, paradoksalnie właśnie poprzez ten minimalizm, czy to statyczne zdjęcia, czy prawie całkowity brak muzyki, tworzy film bardzo autentyczny, lśniący realizmem. Widz cierpi wraz z bohaterem, a to już prawdziwa reżyserska sztuka.
McQueen nie daje jednoznacznej odpowiedzi, kto w konflikcie angielsko-irlandzkim jest tym "dobrym", a kto tym "złym". Myślę jednak, że każdy jest w stanie stwierdzić to częściowo już po obejrzeniu filmu, lub, by utwierdzić się jeszcze bardziej, po poczytaniu o tych zdarzeniach (przynajmniej ja tak zrobiłem). "Głód" nie jest tylko rozprawką na powyższy temat, to także, może nawet przede wszystkim, próba pokazania, jak wiele jest w stanie zrobić człowiek walcząc o swoje prawa, przekonania.
Bardzo dobra, wymagająca niezwykłego poświęcenia rola Michaela Fassbendera, przypomina mi nieco Bale w "Mechaniku".
Cały film trzyma równy poziom, z wyjątkiem na prawdziwą perełkę, jaką niewątpliwie jest, kręcona bez cięć, ponad 15-minutowa scena rozmowy członka IRA z księdzem.
Bardzo udany debiut.
7/10
O tak ta scena z księdzem wymaiata. A gdyby tak jeszcze zaznajomic sie o co dokładnie chodzi w tej ich wojnie (powierzchownie wiemy),a le gdyby...to film prawdopodobnie idzie 1 ocene w gore.
8/10
a końcowa scena tez rewelacyjna, gdy biegl przez las i zawachal sie na moment (fajna metafora)