Film świetny. Ale ta zmęczona życiem bohaterka nie istniałaby bez bezkompromisowej karierowiczki, która w pierwszej części dynamicznie przebijała się przez męski świat policji, a w następnych częściach osiągała kolejne stopnie i stanowiska jednocześnie dążąc do wymierzenia jakiejś choćby namiastki sprawiedliwości. To prawda - wcześniejsze części były mniej psychologiczne, bardziej nastawione na akcję, "dzianie się", ale dla mnie w tym tkwił również ich urok. Jane Tennison zmienia się wraz z kolejnymi odsłonami serii aż na koniec spotykamy samotną alkoholiczkę "w latach", która nie wie co ze sobą pocznie na emeryturze i może czuje, że coś ją w życiu ominęło. "The final act" - ze swoim powolnym tempem, pogłębioną warstwą obyczajową i psychologiczną to jednak faktycznie ukoronowanie tej świetnej serii.
Poza tym chyba jeszcze w żadnym filmie nie widziałam tak świetnie ukazanego, powiedziałabym: rozebranego na części pierwsze tzw. "kobiecego alkoholizmu".
Też chętnie bym obejrzała jakieś kolejne części bo się uzależniłam:).

szukam filmów z tej serii macie może pojęcie gdzie mogę je dostać z polskim tłumaczeniem
proszę o pomoc :)

W sieci dostępne tylko angielskie napisy i to nie wszystkie z tego co pamiętam, a o kupieniu z polskim tłumaczeniem to raczej nie ma co marzyć. Choćby śladowa znajomość j. angielskiego jest konieczna w przypadku brytyjskich seriali z lat 90-tych:)

Bardzo ciekwie to brzmi. Muszę obejrzeć.

Świetna seria. Bardzo polecam:)

No i obejrzane.
Rzeczywiście ostatnia częsc - "The Final Act" to ukoronowanie całej serii, bardzo przyjemnie się oglądało. Tak jak i poprzednią - ciekawie zrealizowany "The Last Witness" , reż. Tom Hooper . I jak pierwsze trzy epizody z tej serii: A Price To Pay, Operation Nadine, The Keeper Of Souls.
Nie za dobre były czesci 4 i 5-ta. Te mogłyby nie powstać wcale. (Choć w 4 tej pojawia sie sprawa aborcji, tak znacząca w psychologicznym portrecie Tennison)


Tennison się zarzeka, że nie jest królową, ale Mirren królową jest. Aktorski szczyt.

"Tennison się zarzeka, że nie jest królową, ale Mirren królową jest. Aktorski szczyt." - bardzo trafne!