Morgan Hiller (James Spader) ma pecha. Ciągle wywalają go ze szkół, jest "tym gorszym"
senem, czarna owca rodziny. A prawda taka, że to szlachetny chłopaczyna. W LA napytał sobie od
razu kiedy broniąc jakiegoś faceta przed napadem gangu. Gang to tego typu "chojarwaków"< że
jak tylko ktoś im podpadnie, to podchodzą we trzech do jednego, wyciągają noże, plują się i
dwóch trzyma, a jeden bije. Słowem - nawet jak na "gangsterów" są wyjątkowym ścierwem. Nie
wiedzieć czemu nasz bohater zakochuje się w idiotce, która jest dziewczyną "szefa" tej bandy.
Ha! To też jest dobry motyw. Nasz "gang" ma szefa, który sam jest taką pipą, że jak ktoś mu
podpadnie, to sam się nie fatyguje, tylko krzyczy "brać go!" i dwa fajfusy go wyręczają. Naprawdę
żałosna ekipa.

No i nasz bohater walczy o serce idiotki, walczy z gangusami itd. Klimat lat 80-tych jest tu mocno
odczuwalny i w sposób raczej przyjemny. Miejscami jest zabawnie, miejscami niby smutno,
miejscami "romantycznie". Ogląda się to fajnie, bo Spader jest spoko, idiotka jest ładna, jest
sporo akcji i jest młody Robert Downey Jr. Do tego mamy występ Jima Carrolla i dwa jego
kozackie kawałki w soundtracku. Jak ktoś lubi młodzieżowe kino lat 80-tych to zdecydowanie
warto.