Species II - kontynuacja przeboju z 1995 roku.

W zasadzie to ten film mógłby posłużyć, jako przestroga przypominająca o stosowaniu środków antykoncepcyjnych. To, co zostało przedstawione w pierwowzorze, w sequelu zostało do reszty rozbuchane. Logiki widz tu nie uświadczy i gołym okiem widać, że twórcom nie o to chodziło.

Została natomiast zachowana obsada - a nie tylko tytuł - co w tego typu produkcjach wcale nie jest czymś oczywistym. Nieścisłości, a także brak konsekwencji w scenariuszu, niekiedy sięgające wręcz absurdu, równoważą pomysłowe zwroty akcji - kosmiczna inwazja w pewnym momencie zamienia się w pościg za seryjnym mordercą - jest też klimatyczna ścieżka dźwiękowa, no i oczywiście Natasha Henstridge, której talent aktorski niestety nie dorównuje urodzie, ale w wyborach na kinową miss Alien byłaby bezkonkurencyjna.

Species II ma swoje momenty: lepsze, gorsze... i beznadziejne. Daleko mu do wybitnych obrazów, na których twórcy bez wątpienia się wzorowali: "Alien" z 1979r., reż. R. Scott, czy "The Thing" z 1982r., reż. J. Carpenter... i dobrze, bo gdy się niema tak oryginalnego pomysłu na kosmitę - jak twórcy "Predator" z 1987r., reż. J. McTiernan - to lepiej trzymać się utartych ścieżek.