Z tym filmem mam pewien problem. Jeżeli rozłożymy go na czynniki pierwsze to: zdjęcia-
piękne, operowanie światłem, kolory; muzyka- rewelacja; aktorstwo- nie najgorsze;
reżyser- wielkie nazwisko; temat- ciekawy (jednak potraktowany po łebkach). Jeżeli tak
na to wszystko patrzymy to wydaje się, że film jest świetny, ale jak dla mnie gdy się te
wszystkie czynniki połączy wychodzi coś groteskowego, trochę przesadnego, teatralnego,
śmiesznego, kiczowatego. Po pierwsze muzyka. Mimo, że utwór w pierwsze 15 min
mnie zachwycił później już tylko irytował. Za głośna, tak na prawdę to słychać było tylko tę
muzykę i tak jakby to był jeden utwór). Aktorzy nie wykorzystali w pełni swego potencjału.
Reżyser- no cóż większość przyszła do kina dla niego, a później zastanawiano się
dlaczego nakręcił coś takiego. Najważniejsze: temat. Myślę, że został jednak
potraktowany po łebkach. W zasadzie nie wiemy czy film jest o Josemari, czy Ildyko, czy
opowiada o Opus dei, o wojnie, miłości. Żaden z tych wątków nie został za dobrze
przedstawiony. Niektóre momenty trochę pomieszane. Tak jakby to był film o wszystkim i
o niczym. Niestety ale potencjał historii nie został w pełni wykorzystany. Ostatnia scena w
szpitalu dobiła mnie maksymalnie żeby groteskowa i sztuczna jak na mój gust.
Po seansie zastanawiałam się cz film mi się spodobał. Niestety tak. Ogólnie. Uważam,
ze większości mogło to wszystko pasować, ale ja mam dość tego typu historyjek.
Zgadzam się, muzyka była dobra (ale gdyby nie katowano nią przez cały film) i zdjęcia bardzo dobre, ale właściwie to wszystko. Niestety film, który można podsumować jednym słowem: kicz, nie obroni się czymkolwiek innym. Szkoda reżysera, bo wiele osób, które zaczęło od tego filmu, już nigdy nie obejrzy niczego jego autorstwa.
"Po seansie zastanawiałam się czy film mi się spodobał. Niestety tak. Ogólnie. Uważam,
ze większości mogło to wszystko pasować, ale ja mam dość tego typu historyjek."
Coś mi się nie zgadza w tym podsumowaniu...
Nie mogę w 100% powiedzieć, że film był do bani. Czuję, że gdybym wcześniej nie oglądała innych filmów podobnego typu ten przypadł mi do gustu. Ogólnie mi się podobał, ale mam wrażanie, że było to kiczowate widowisko nie najlepszej jakości. Wszystko przez to, że za bardzo skupiłam sie na tym czy mi się podobało czy nie. Bez tej analizy byłabym bardziej zadowolona efektem pracy Joffe, a tak za każdym razem doszukiwałam się minusów.
Zgadzam się i też dałam 6/10. Kicz, teatralność i patos - 100% prawda. Historia moim zdaniem o sile przebaczania (ach, och), ale łatwo, za łatwo to się ogląda biorąc pod uwagę takie tematy jak: wojna domowa w Hiszpanii, romans na polu bitwy, młodość przyszłego świętego, początki Opus Dei, trudną relację ojca z synem i różnice klasowe, które prowadzą do różnych wyborów życiowych. Za dużo tego i dlatego wyszedł miły dla oka, ale zawsze banał.