Oddanie hołdu wielkiemu dowódcy, ale na poziomie kinematograficznym nie jest to jednak "Patton". I nawet Gregory Peck nie był w stanie tego zmienić, choć rola niczego sobie. Ocena? 6,5 - 7 z sympatii dla Pecka.
Tak na nawiasie MacArthur i Patton mieli ze sobą wiele wspólnego, obaj nienawidzili konuchów, obaj byli odważni i byli zawsze wśród żołnierzy na polu bitwy ,do tego obaj byli nierozumiani przez Waszyngton , z tą różnicą że MacArthur był powściągliwy , a Patton miał ,,niewyparzoną gębe'' i przez to pewnie zginął. Co do filmu to dużo mu brakuje do ,,Pattona'' i za dużo w nim patosu, ale przyjemnie się go oglądało ze względu na rolę Pecka, nie znam innego aktora który zagrał by tak odważnego i honorowego generała.(Scotta nie liczę bo jego interpretacji generała Pattona, nic nie przebije, ale to była zupełnie inna postać)
Aczkolwiek Patton i tak był trochę niedorobiony. Dla jednego z najlepszych dowódców II wojny mogli się jeszcze bardziej postarać, bo było tam trochę za dużo przeskoków i nie wszystko pokazano albo nie zawsze właściwie
Też zauważyłem dużo powiązań realizacyjnych do "Pattona" np. przemowa na początku filmu, ale do wcześniej wymienionego filmu jednak dużo mu brakuje.