Pierwszy Ghost in the Shell to jak dla mnie najlepszy cyberpunkowy film w dziejach kinematografii. W moim osobistym rankingu siedzi na tronie ponad Łowcą Androidów. Dwójka nie ma lekko w związku z tym. Daję 8 (przy 10 dla jedynki), co znaczy tylko tyle że jest gorzej niż za pierwszy razem. Wydaję się to naturalne jeżeli chodzi o kino że druga część nie dorasta do pięt jedynce. Tutaj sprawa ma się nieco inaczej.
GITS 2 jest trochę innym filmem niż pierwszy GITS, co nie pozwala mi się w nim zakochać jak w oryginale. Po pierwsze o ile No.1 był filmem sci-fi stricte cyberpunkowym tak No. 2 odleciał klimatem w stronę kryminału noir. Przez to cały ten świat nie jest już dla mnie taki przekonujący jak w pierwszym filmie, choć nie sposób odmówić mu intrygującego klimatu.
Po drugie cała historia mimo kilku wykręcających mózg momentów nie ma startu do pierwszaka. Przez cały czas miałem dziwne uczucie że bardziej pasowałaby do odcinka serialu niż pełnoprawnej historii. Nie wydawała mi się zbyt ważna jak na GITS.
Po trzecie i chyba najważniejsze, Batou nie nadaje się na bohatera głównego planu. Paker doskonale sprawdziłby się na drugim planie, ale do pierwszoplanowej postaci brakuje mu większej charyzmy.
To główne powody dlaczego ten film jest gorszy, ale tak naprawdę w swojej klasie to nadal film godny uwagi. Ba.. to film bardzo dobry z przepiękną animacją (o dziwo, nie przeszkadzającą animacją komputerową wplecioną w tła) i gęstym klimacie. Polecam! Film jest git!

8/10