Ostatnio żeby trafić na jakąś sensowną produkcję spod znaku kina grozy trzeba przebrnąć przez dziesiątki słabych i średnich, bliźniaczo podobnych do siebie filmów. Na szczęście raz na jakiś czas trafiają się jeszcze obrazy takie jak "Ghostland", czyli solidnie zrobione i nawet potrafiące nieco zaskoczyć. Fabularnie nie jest to nic odkrywczego, bo maniaków podróżujących w ciężarówkach dostawczych (w tym przypadku akurat w "lodziarni"), porywających i torturujących ludzi widzieliśmy już setki razy. Tyle że tutaj mamy tzw. fabularny twist już w okolicy połowy filmu (albo i wcześniej) i przyznaję że taki zabieg widzę po raz pierwszy, bo zazwyczaj twórcy wstrzymują się z takimi fajerwerkami do ostatnich minut. Już samo w sobie jest to dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, a dodam jeszcze że zaskoczeniem, którego się nie spodziewałem. Potem jest już raczej sztampowo, mamy sporo ogranych chwytów, ale nie psuje to przyjemności z seansu bo całość od strony technicznej stoi na bardzo wysokim poziomie.
Reasumując: nie jest to rewelacja, ale na pewno pozycja która wybija się spośród reszty podobnych filmów. Z czystym sumieniem polecam.