jeden ze sztandarowych przedstawicieli popularnego na przełomie lat 50- i 60-ych gatunku "surf comedy". prościutka i nad wyraz bezpretensjonalna opowiastka o nastolatce, którą od uganiania się za chłopcami woli naukę surfingu. oczywiście prędzej czy później (raczej prędzej) zakochać będzie się musiała. tyle ze wybranek jej serca niezbyt skory będzie do zalotów z dziarską małolatą...
wszystko zgodnie ze schematami typowymi dla każdej komedii romantycznej, z tą różnicą że rzecz jest tysiąckrotnie bardziej urokliwa niż współczesne przedstawicielki gatunku. w końcu to czasy jeszcze zanim Ameryka "utraciła swa niewinność". te kalifornijskie plaże, babcine kostiumy kąpielowe i blond czupryny dorodnych surferów - czysta poezja! no i Sandra Dee w roli tytułowej - śliczna i pełna wdzięku.