Dwie wcześniejsze części super, trzecia znacznie słabsza. Film zaczyna się całkiem fajnie w Detroit, tajemnicza intryga, dużo akcji i tak dalej, zawsze mnie wciąga ten fragment, ale kiedy Axel przyjeżdża do tytułowego Beverly Hills wszystko zaczyna się sypać, Billy nie ma już swojego nieodłącznego partnera Taggarta, facet z galerii z pierwszej części teraz po prostu mnie wkurzał, nie mogłem się doczekać kiedy jego wątek wreszcie się skończy, Axel przebrany za słonia - po prostu robi z siebie pośmiewisko i to w złym znaczeniu tego słowa, te wszystkie pościgi i strzelaniny w wesołym miasteczku wydawały mi się sztuczne i mocno naciągane, a finał jest już całkowicie przewidywalny, w ogóle nie czuć klimatu z poprzednich części, zatem następnym razem obejrzyjcie tylko sam początek, reszty już nie warto