a mimo to ktoś zrobił napisy. Pewnie z wersji angielskiej, bo czasem są pewne nieścisłości, jak się słyszy hebrajski. W ogóle to świetne kino. Tak świetne, że trzeba takie filmy częściej puszczać w Polsce. Niestety, dziś istnieje kretyńskie pojęcie mainstreamu i ma się na uwadze tych, którzy pod pojęciem "dobrego kina" rozumieją kino łatwe i dynamiczne. Wydaje mi się, że kino izraelskie jest w lepszej kondycji jak polskie w ostatnich dwóch dekadach. Można przytoczyć wiele przykładów: "Swat", "Ushpizin", "Oczy szeroko...", itp.