Dość zaskakująca jest końcówka filmu.
Godzilla walczy ze skrzydlatym Muto, po wszystkim pada na ziemię, budynek się wali i megajaszczur znika w chmurach pyłu. Następnie por. Ford próbuje odpłynąć łodzią z głowicą, znów pojawia się Godzilla i urywa łeb większej, lądowej wersji Muto.
Natomiast w ostatniej scenie widzimy Godzille, która podnosi się z podobnejj pozycji jak po walce z latającym draniem. Ten montażowy "brak ciągłości" sprawił, że przez moment miałem wrażenie jakby były dwie godzille bo ta z walki przy statku wydawała się mniejsza w porównaniu z końcowym ujęciem wchodzącej do wody, dość wielkiej Godzilli.
To było trochę inaczej:
Godzilla zabija latające Muto, po czym wali się na niego budynek i traci przytomność. Później niespodziewanie odzyskuje siły i zabija drugie Muto. Brody odpływa łódką i traci przytomność, w tym samym czasie widzimy z jego perspektywy jak Godzilla ponownie pada z wyczerpania, tym razem na dłużej.
Faktycznie, masz rację. Obejrzałem końcówkę jeszcze raz, ujęcie z upadkiem trwa kilka sekund i wcześniej mi umknęło.
Jak dla mnie zakończenie bomba. W końcu decydujące osoby zostawiły te biedne stworzenie w spokoju i pozwoliły mu "odejść". Oczywiście nie twierdzę, że w życiu realnym takie osoby też nie chciałyby zabić Godżilli (nie wiadomo, czy nie wybiłaby ludzkości), ale chociaż w filmie ludzie przejrzeli na oczy i zobaczyli, że nie każdy "potwór" chce nas zabić (w filmie jakby nie było, nie atakowała ludzi, ba, nawet omijała przeszkody jak np. most). To mi się podobało.