Wydaje mi się że jeżeli scenariusz wyglądałby tak: że Godzilla narodziła się po zmutowaniu jaszczurki po serii testów nuklearnych na bikini i teraz pustoszy miasto a nie: to starodawny stwór(bo wtedy robi się z tego czysta fikcja) to ocena byłaby lepsza. Nie podobało mi się też że kiedy Joe umarł to jego syn wykazywał zero zdolności aktorskich a reżyser i scenarzysta znowu spieprzyli, bo scena śmierci była żałosna, gdyż jego syn nie uronił nawet łzy a od razu sie ogarnął. Reszty filmu obejrzeć mi się nie chciało . Efekty specjalne godne oskara. Ale to tyle. Wolę Godzille(1999) Czy ktoś ma podobne zdanie? Tylko ludzie, kulturalnie proszę. To jest forum dyskusyjne. Na chamskie wypowiedzi nie odpowiadam, bo jak nie umiesz grzecznie to nawet nie zaczynaj.