George Clooney pokazuje klasę. Jego drugi film opowiada historię dziennikarza telewizji CBS Edwarda R. Murrowa, który w latach pięćdziesiątych wraz z grupą współpracowników przyczynił się do upadku senatora Josepha McCarthy’ego, a tym samym do zakończenia – co najmniej wstydliwego dla kolebki demokracji – paranoicznego okresu znanego jako ‘polowanie na czarownice’. Ale wbrew pozorom nie o zasługi oraz o wystawianie pomnika bohaterowi niezłomnemu tu chodzi, lecz o coś więcej. „Good Night, and Good Luck” to przede wszystkim pochwała ‘dobrego smaku’, etyki. Przy czym pochwała wyrażona w sposób celowo ‘archaiczny’ – gdyż poprzez nostalgiczne odwołanie się do dawnych czasów, rozumianych jednakże nie tyle jako rzeczywisty fakt, ale jako pewien fabularny punkt odniesienia. Bo mimo całego swojego realizmu (perfekcyjne wkomponowanie w fabułę filmu nagrań archiwalnych) nie jest to film, który za wszelką cenę próbuje opowiadać jakąś tam prawdziwą historię. Nie o ‘true story’ tu chodzi a w każdym bądź razie nie tylko.
Murrow oraz jego koledzy to postacie, którym zdecydowanie bliżej do takich filmowych bohaterów, jakich w ‘Dwunastu gniewnych ludziach’ czy w ‘Zabić drozda’ grali Henry Fonda i Gregory Peck, niż do tych późniejszych sprawiedliwych bohaterów. Nie ma w filmie Clooneya żadnej brawury i prawie wcale nie ma dwuznaczności. Jest za to powaga i naturalność w prezentowaniu postawy moralnej, która w filmie bardziej ‘współczesnym’ musiałaby wypaść naiwnie, a już na pewno patetycznie, ale w tym wypada szczerze i przekonująco.
Z niedzisiejszą treścią filmu świetnie współgra jego stylowa, niedzisiejsza forma: czarno białe zdjęcia, a także pojawiające się na zasadzie fabularnych przerywników, wykonywane na żywo jazzowe standardy, i wreszcie kameralność filmu, gdyż poza dwoma (bardzo zresztą ładnymi) wyjątkami cała akcja ‘Good Night, and Good Luck’ rozgrywa się w studiu telewizyjnym, co wychodzi tej historii wyłącznie na dobre. I jeszcze obsada: obok przekonująco spiętego Davida Strathairna w roli Murrowa bardzo dobrze wypadają tu również George Clooney, Patricia Clarkson, Robert Downey Jr. i Frank Langella. Właściwie wszyscy bardzo dobrze tu wypadają.