Generalnie przed chwilą Szczygieł w PR3 tłumaczył, że twórcy się bardzo mocno dobijali do niego o prawo adaptacji, mocnego przerobienia.
Podobno sama książka zrobiła w Czechach furorę ale i była szokiem, bo bracia Czesi nie kumali iż można ich postrzegać jak autor.

książka jest rewelacyjna, miałam nadzieję, że film też.... poczekam raczej, aż będzie w sieci

Racja. Książka jest niedoścignionym ideałem. Twórcom filmu niestety nie udało się osiągnąć zbliżonego poziomu...

No jak to zwykle z adaptacjami bywa - film jest odbierany inaczej niż książka. A co szanownym przedmówcą się nie podoba? Ja akurat jestem zwolennikiem obu tych przekazów o Czechach. Dwa różne spojrzenia na to samo zagadnienie.

Jak dla mnie Ci młodzi reżyserzy nie poradzili sobie z tematem - przedstawiając dla mnie jako widza, rzeczy mniej ciekawe niż w książce. I tak, to są dwa różne spojrzenia, z czego ten filmowy do mnie nie trafił. Książke pochłonąłem prawie jednym tchem. Szygieł potrafi przeprowadzić czytelnika w tych czasem absurdalnych historiach z niesamowitą lekkością, pokazując ten piękny czeski klimat. A tutaj? Tutaj się trochę zmęczyłem - już przy pierwszym epizodzie. Kiedy na początku byłem zachwycony pracą kamery, zaraz potem zderzyłem się ze ścianą, bo doszło do mnie, że oglądam jakby filmik z produkcji, a nie historię Baty, którą opisywał Szczygieł. Któraś część była animowana, zrealizowana jak dla mnie, w słaby technicznie sposób, przez co bardziej skupiałem się na wyłapywaniu co jest nie tak, niż na słuchaniu co ma mi do przekazania. Epizod o pomniku? Znowu - przypomnijcie sobie jak świetnie przedstawił to Szczygieł w książce, cała historia... A w filmie zobaczyłem jak to dzieciaki jeżdzą na desce i mówią, że miejsce/kraj nie ma nic do zaoferowania. Tak, wiem, chcieli pokazać co się teraz dzieje w tym miejscu, ale nie kupuje tego skoro to z nazwy "Gottland." Rozumiem, że Ci młodzi reżyserzy, tylko zainspirowali się książką. Producenci mówili, aby traktować film jako pewnego rodzaju dopisek do niej, ale jak dla mnie w takim wypadku - po obejrzeniu filmu - nie powinien nazywać się "Gottland." Bo to spojrzenie reżyserów jest tak dalekie od tego z książki, że spada dla mnie na dość niską półkę.

Reszta epizodów ma ponoć być pokazana w serialu dokumentalnym na Planete +. Któryś z epizodów był kręcony we Wrocławiu.

Tak jednozdaniowo - chyba najbardziej w tym filmie brakuje mi lekkości, jakiej zaznałem w książce.

właśnie, początek był obiecujący, praca kamery super, ale potem- całkowicie się zgadzam z nathanielem!

"zderzyłem się ze ścianą, bo doszło do mnie, że oglądam jakby filmik z produkcji, a nie historię Baty, którą opisywał Szczygieł"

Bo właśnie o to chodzi, i takie jest chyba - tak mi sie wydaje - założenie tego filmu, że to NIE MA być "dosłowne" zekranizowanie reportaży Szczygła, a raczej uzupełniające, odmienne podejście do spraw opisanych w ksiązce. Film jest raczej inspirowany ksiązką niż jest jej ekranizacją i tak to powinno moim zdaniem być traktowane.
Mnie sie bardzo spodobał pierwszy epizod o Bacie, bo wychodząc od postaci Baty (i dochodząc na koniec z powrotem do niego - tak jak ta okrągła tasma produkcyjna w jego fabrykach) autorzy zrobili właściwie film bedący refleksja nad współczesnym kapitalizmem i tym, w jakim kierunku on dąży. Moze dlatego, że od dłuższego czasu sam się zastanawiam nad tymi sprawami i o tym myśle, przesłanie tego filmu mnie osobiście bardzo się spodobało.
Epizod ostatni, o Zdenku Adamcu, dla mnie był lepszy niz ksiązka :). Z całej ksiązki dla mnie był to chyba najsłabszy reportaż. Był jakiś taki "blady" i w moim odbiorze nie potrafił dostatecznie wyeksponować dramatyzmu całej historii Zdenka. Tutaj wyszło to moim zdaniem znacznie lepiej i robi znacznie większe wrażenie.
Co do pozostałych epizodów, są właśnie tym, o czym pisałem - trochę innym, uzupełniającym spojrzeniem na sprawy opisane w ksiązce (zwłaszcza ten o Stalinie). Najsłabszy jak dla mnie był rzeczywiście ten animowany fragment o Kirchbergerze, bo trochę nie rozumiem sensu zastosowania takiego zabiegu formalnego. Ale ogólnie uważam, ze film jest dobry, tylko oglądając go trzeba pamietać, że jest to rzecz całkowicie odrębna od ksiązki, a zarazem ją uzupełniająca. Wyobraźcie sobie, że ten film został dołączony do ksiązki Szczygła na płycie DVD jako materiał uzupełniający - czy w takim przypadku wasza ocena byłaby równie negatywna?

Książka nie zastąpiona, dzieło szczygła to śmiech przez łzy. tu mamy głównie łzy.

Zgadzam się ze wszystkimi wypowiedziami w tym wątku. Nie jestem znawczynią czeskiej kultury, ale Gottland uwielbiam, jak i większość reportaży Mariusza Szczygła m.in. za jego pisarski styl o nieco gawędziarskim zacięciu. W Gottland potrafił pokazać tragizm ludzkich losów uwikłanych w wojny i system w niezwykle przystępny dla czytelnika sposób, który wciąga od pierwszych stron. Ma po prostu talent do opowiadania historii, wzbogacania ich o barwne szczegóły - takie"smaczki".
A ten film - porażka, nie umywa się do książki. Nie jest ekranizacją, ani adaptacją, raczej korespondencją z książką. Mnogość technik dla mnie nie była atutem, wyszło raczej pomieszaniem z poplątaniem, narracja nie angażowała, a nużyła i w przeciwieństwie do książki historie na ekranie nie wzbudziły we mnie żadnych emocji.
Może i Czesi chcieli pokazać historie opisane przez Szczygła na swój sposób. Do mnie nie przemówiły.

zgadzam się ...jestem bardzo zmęczona tym seansem,