Druga cześć serii "Game Of Death" jest dużo dużo słabsza niż pierwsza, szczególnie że Bruce Lee nie gra w całym filmie. Tylko dla wielkich fanów Kung Fu.
Nie gra w całym filmie? Trudno żeby grał choć w 1 minucie skoro nie żył od 8 lat. Ciekawe kto wpadł na pomysł wykorzystania starych taśm i kto mu na to pozwolił
Wykorzystywanie wizerunku Bruce'a po jego śmierci to naprawdę przegięcie. Słyszałem parę lat temu, że chcą nakręcić film, stwarzając komputerową wersję Bruce'a, nie wiem, czy to w końcu zrobili, czy nie... Ale walki w tym filmie zrobiły na mnie wrażenie, koleś, który gra brata bohatera pierwszej części wyraźnie stara się naśladować Bruce'a i całkiem nieźle mu to wychodzi. Widzę też pewne zapożyczenia ze stylu Jackiego Chana. No i walka Amerykanina też była naprawdę dobra. Ogólnie walki były świetne, choć naprawdę boli wykorzystanie wizerunku zmarłego Bruce'a.
Ten film zaczynali krecić w 2001 roku,pewna koreańska wytwórnia miała plany wprowadzić komputerowo Bruce'a do filmu ''Dragon Warrior'',nie wiadomo co się dalej stało,bo słuch po tym zaginął
Słowo-klucz "stara się naśladować" - niestety chyba niezbyt udanie. Jako główne minusy można wymienić 2 rzeczy - po pierwsze przejaskrawione gesty Bruce'a (m. in. pocieranie palcem o nos, plucie krwią) i po drugie ( i chyba najważniejsze) - niestety nie ta klasa umiejętności, nie ta szybkość nóg, nie ta gibkość.