Niestety jest już późno na recenzję, dlatego może króciutko :)
Oglądało się przyjemnie. Nie nudził. Jak zwykle nie zawodzi Denzel.
Ale niestety drugi główny bohater (jeśli mogę tak nazwać) "Jesus" to totalne beztalencie aktorskie. Przynajmniej w moim odrzuciu.
Biło od niego sztucznością.
Historia całkiem ciekawa, lecz zarazem banalna. Nic co pozostałoby w pamięci na dłużej i do czego można by wrócić.
Niezły film, ale nic więcej. Chyba tylko ze względu na moją sympatię do
Washingtona daję mu:
7/10
pzdr
-= Kwic =-
Film bardzo fajny, ale na pewno w pierwszej kolejności dla fanów kosza.
Co do Ray'a Allena - to jest zawodowy koszykarz a nie aktor. Trudno oczekiwać od amatora, że zagra na poziomie Denzela Washingtona. Ja uważam, że jak na kogoś kto nie jest aktorem zagrał bardzo dobrze i spójnie, a pewna sztywność (wynikająca z braku warsztatu aktorskiego) nadaje nawet charakteru postaci którą zagrał :-) Nie wiem, może patrzyłbym na jego grę aktorską inaczej, gdybym go nie znał z boiska, ale mi podobała się jego gra.