Nie będę się rozwodzić nad pominięciem roli Polaków. Chcę jednak zwrócić uwagę na coś innego.
Wstawka na końcu, ta o liczbie ukaranych za "nieprzyzwoitość" być może nie była konieczna. W końcu to miał być film biograficzny, a nie ideologiczny. Nie była też ona konieczna, aby wystąpiło uczucie oburzenia i niesprawiedliwości. Co ciekawe jednak, zwróciła ona moją uwagę na fakt, że pomimo wojny ktoś zajmował się takimi pierdołami i niszczeniem dodatkowo komuś życia i to w nieludzki sposób (niewiele jest rzeczy gorszych od sterylizacji), jak gdyby wojna to było za mało! W sumie tak samo jak agresorzy z zewnątrz, dopuszczano się zbrodni na własnym terenie...
Z drugiej strony wtedy homoseksualizm wcale nie był pierdołą, a zboczeniem/chorobą psychiczną. Gdyby w dzisiejszych czasach wybuchła wojna i tak na pewno taryfy ulgowej za swoje skłonności nie mieliby np. pedofile, a w owych czasach byli stawiani niemal na równi z homoseksualistami.
Dla władz sterylizacje nie były zbrodniami tylko próbami uleczenia społeczeństwa, chęcią pomocy. Byli pewni że są tacy super, że faceci teraz wolący facetów jeszcze im podziękują kiedy w końcu znajdą sobie żonę, albo chociaż stracą swoje chore popędy.
W sumie ludzka mentalność bardzo się zmieniła w ostatnich latach (porzucenie niewolnictwa, prawa kobiet, potępianie bicia dzieci). Ciekawa jestem co będą nam zarzucały przyszłe pokolenia, które z naszych działań w ich oczach będą barbarzyństwem, skoro nie możemy zrozumieć działań naszych niezbyt odległych przodków.