że dzięki Polakom wygrana została wojna (nawet teraz słysze to od wielu ludzi których namawiam do oglądnięcia filmu) i nigdy nie było ani słowa o Turingu więc uważam że "wart Pac pałaca". Nie można mieć pretensji do Anglików bo my robiliśmy taka samo. Dopiero teraz się mówi, że każda strona wniosła nieoceniony wkład.
Faktycznie wkład Polaków w to przedsięwzięcie został jednak w filmie mocno zmarginalizowany. Owszem, przez dialogi (konkretnie w dwóch zdaniach) przewijają się wzmianki o materiałach dostarczonych przez polski wywiad, ale sam Turing traktuje je raczej lekceważąco. Inna sprawa, że to nie Enigma, a właśnie Turing jest w "Grze tajemnic" najważniejszy. Oś fabularną i dramaturgiczną tworzą przede wszystkim jego losy, jego perspektywa i to jak tragiczną oraz niedocenianą przez lata był postacią. Autorzy tłumaczą się jednak z oskarżeń o nierzetelność.
- Nie uważam, żeby Polacy byli w tej historii zapomniani. Każdy, kto cokolwiek wie o historii Enigmy, rozumie, że jak ważna była praca polskich naukowców. Ale to jednak Alan Turing i jego zespół doprowadzili ten projekt do końca - mówił w wywiadzie dla TVN odtwórca głównej roli Benedict Cumberbatch.
Niemniej, wizja Tylduma może wzbudzić wśród polskich widzów niedosyt. Zwłaszcza, że w ostatnich latach Anglicy podjęli wysiłek, aby przypomnieć o naszym udziale w projekcie dotyczącym Enigmy. Przed dwoma laty w Bletchley zorganizowano polską wystawę "Enigma. Odszyfrować zwycięstwo", zaś kilka miesięcy temu Zygalskiego, Rejewskiego i Różyckiego pośmiertnie wyróżniono prestiżową nagrodą Milestone, nobilitując ich w ten sposób po kilkudziesięciu latach.
Przede wszystkim całkowicie się zgadzam z pierwszym akapitem. Poza tym to nie było czasami tak, że Turing nie miał prawa wiedzieć o tak znaczącym wkładzie Polaków, bo to było wtedy tajne? Przez poufne? A skoro film opowiada historię z jego perspektywy, mało tego, on jej jej narratorem, to jak miał do tego nawiązać? Miał po prostu do wykonania swoją pracę i tyle. I film to właśnie opisuje, wycinki z jego życia, a nie z "życia" Engimy. I tak cud, że mu komandor w ogóle wspomniał o jakimś polskim udziale. Wydaje mi się, że raczej powinien to zachować do własnej wiadomości, ta informacja kryptologom nie była do niczego potrzebna.