Czy da się ogólnie ocenić stopień przydatności wiedzy przejętej od Polaków do rozszyfrowania Enigmy z okresu wojny ?

Niestety, nie był duży. Legendy na ten temat to wyraz frustracji wskutek absolutnego negowania jakiegokolwiek polskiego wkładu przez Brytyjczyków. Należy jednak wspomnieć o tym, jak mizernie ( albo i wcale) Angole uhonorowali swoich rodaków za olbrzymi sukces jakim było złamanie szyfru Enigmy oraz ważniejszej dla rezultatu wojny maszyny szyfrującej Lorentza. Żałosne ochłapy rzucali właściwie wszystkim bohaterom wojen, chyba uważając, że to był ich psi obowiązek a cała sława należy się Królowej :-) Polski wkład w Enigme sprowadza się głównie do tego, że do deszyfracji zatrudniono matematyków a nie lingwistów, jak to robiono dotychczas. Polacy zajmowali się nieco ulepszonym do zastosowań militarnych modelem komercyjnej Engmy, używanej od mniej więcej 1920 roku. Metoda zegarowa pozwala zastąpić pracę wielu deszyfrantów, lecz była zupełnie nieprzydatna przy modelu Enigmy z końca 1939 roku.

Filmu jeszcze nie widziałem. Zainteresowałem się jednak trochę sprawą wkładu polskiego, bo już kilkukrotnie spotkałem się z bojkotem przez to, że film nie jest o Polakach.
Długo nie musiałem szukać by znaleźć wzmiankę o Hansie-Thilo Schmidt, niemieckim szpiegu-zdrajcy który przez Francuzów przekazywał Polsce schematy, wiadomości i dzienniki ówczesnej Enigmy. Znalazłem też wypowiedź byłego funkcjonariusza polskiego wywiadu twierdzącego, że bez tego Rejewski Enigmy by nie odkodował, tak samo jak Turing bez Polaków.
Nie mam zamiaru nikogo usprawiedliwiać, historykiem też nie jestem i powyższych informacji w żaden sposób nie potwierdzę. Na ich podstawie mogę jednak stwierdzić, że proces odkodowania nie był wcale tak jednostronny jak to prezentują polskie wystawy, strony itd.
A jeżeli faktycznie w filmie jest nawet jednozdaniowa wzmianka o Polakach to tym bardziej nie widzę powodu do narzekania i bojkotu.